Od początku grudnia S&P500 wzrósł o 2,48 proc., Nasdaq 100 o 2,3 proc., a Russell 2000 o 2,55 proc. Najbardziej zadziwia bardzo mocne zachowanie spółek małych i średnich. Takie zwyżki wydają się być zaskoczeniem dla inwestorów, tym bardziej że wybór Donalda Trumpa miał przełożyć się na korektę. Tymczasem wystąpiła ona na rynkach wschodzących, a amerykański założył różowe okulary.
Kluczowym wydarzeniem tygodnia było posiedzenie Fed. Nie zaskoczył on rynku. Co jednak ważne, wskazał, że sytuacja gospodarki w USA jest dobra i w przyszłym roku planowane są trzy podwyżki, a nie dwie. Takie jastrzębie nastawienie Fedu nie powinno przeszkadzać rynkowi akcji w USA. Nie jest to natomiast dobra wiadomość dla rynków wschodzących, co pokazuje zachowanie indeksu MSCI Emerging Markets, który spadł o prawie 3 proc.
Czego zatem możemy się spodziewać do końca roku? Na indeksach amerykańskich mamy nowe szczyty, a więc sygnał hossy. Jednak ostatnie tempo wzrostu jest imponujące i każe przyjąć bardziej ostrożną postawę gdyż w dłuższym terminie jest nie do utrzymania. Czy zatem możemy mieć w grudniu korektę? Wykluczyć tego nie można, choć raczej jest to mało prawdopodobne. Inwestorzy zapewne nie będą chcieli sobie psuć świątecznej atmosfery spadkami, a więc do końca roku rynek nie powinien specjalnie zniżkować, choć o wzrost też może być trudniej.