Piotr Neidek, DM mBank
Wczorajsza sesja na Wall Street okazała się dla DJIA najsłabszą od września 2016.r.. Indeks blue chips stracił na zamknięcie dnia -1.1% i wygląda na to, że niedźwiedzie jeszcze nie powiedziały ostatniego słowa. Patrząc na odwrotnie skorelowany rynek obligacji, już wcześniej można było zauważyć czyhające na akcjonariuszach niebezpieczeństwo. Mianowicie Bondy po przełamaniu średnioterminowego wsparcia wykonały układ FAKE i zawróciły na północ, dając sygnał dla S&P500 do wykonania spadkowej fali. Deprecjacji pomógł także cykl futures, w ramach którego ww. indeks, po wygaśnięciu serii, wyhamowuje dotychczasowy impuls. Skoro S&P500 zakończył marcową serię w okolicy tegorocznych jak i historycznych szczytów, to nie można się dziwić, iż od poniedziałku jankeskie niedźwiedzie weszły na parkiet. Spośród wszystkich liczących się amerykańskich indeksów, najsłabiej prezentuje się DJTA, który wczoraj zamknął się na najniższym w tym roku poziomie. Jednocześnie benchmark ten wyłamał dolne ograniczenie kanału uprawniając ursusy do wyprowadzenia spadkowej fali mającej prawo spenetrować poziom 8650. Tego typu scenariusz nie pozostałby obojętny dla S&P500 jak i rynków emerging markets. Wczoraj na wykresie MSCI EM doszło do wyrysowania formacji objęcia bessy, która w połączeniu z negatywną dywergencją sprawia, iż inwestorzy, poruszający się po rynkach rozwijających się, dostali sygnał do zamykania długich pozycji. Wszystko to sprawia, iż lokalnie pojawiły się niekorzystne dla graczy znad Wisły sygnały, które mają prawo zaciążyć na WIGach. SWIG80 nadal nie może poradzić sobie z objęciem bessy, mWIG40 zaczyna odpadać od podwójnego szczytu zaś WIG20 wykonał układ overlap. Wprawdzie do 2200 indeks blue chips jest bezpieczny, jednakże przełamanie tego wsparcia do końca tygodnia oznaczałoby zamknięcie kilkumiesięcznego impulsu hossy i pojawienie się średnioterminowej korekty na GPW. Jeżeli chodzi o lokalne opory, to szczególnie ważnym na dzisiejszą sesję jest pułap 60511 widoczny na WIGu i jeżeli udałoby się zamknąć dzień powyżej ww. oporu, wówczas akcyjne byki mogłyby odetchnąć z ulgą.
Marek Jurzec, DM BDM
W końcówce wczorajszej sesji mieliśmy do czynienia z pokazem siły niedźwiedzi i to co nie udało się im w poniedziałek, udało się wczoraj. Najbliższym wsparciem na WIG20 pozostają obecnie okolice 2200 pkt. i dopiero jego przełamanie będzie zwiastowało jakąś większą korektę, gdyż dotychczasowe ruchy spadkowe były raczej kosmetyczne. Na poziomie marcowego dołka przebiega dodatkowo 23,6% zniesienie Fibo aktualnego ruchu, trwającego od listopada. Oporem w dalszym ciągu pozostaje szczyt z zeszłego piątku, natomiast nastroje o poranku raczej nie wskazują na to aby miał on być dzisiaj testowany. Ze strony danych makro nie będzie dziś zbyt wielu impulsów do ruchów na indeksach. O 10:00 poznamy bilans płatniczy Strefy Euro, a o 14:00 dane na temat koniunktury gospodarczej w Polsce. Za oceanem zaplanowana jest na dziś publikacje na temat liczby sprzedanych domów na rynku wtórnym. W obliczu ubogiego kalendarza makro inwestorzy poddadzą się raczej aktualnym nastrojom, które są niedźwiedzie. Korekta na GPW nie będzie jednak niczym złym, ponieważ od listopada nie mieliśmy do czynienia z żadnym ruchem spadkowym, który w przypadku WIG20 osiągnąłby chociaż 100 pkt. Gdyby ty razem miało być inaczej to kolejnym poziomem, na którym byki mogą szukać okazji do kontrataku są okolice 2100 pkt.
Piotr Kuczyński, DI Xelion
We wtorek w USA nadal kalendarium było całkowicie puste. Czekano na nowe impulsy i wydawało się, że rynek skazany jest znowu na marazm. Okazało się, że inwestorzy zaczęli się denerwować czekaniem na plan podatkowy Trumpa. W czwartek Republikanie będą usiłowali przegłosować kontrowersyjną zmianę Obamacare (ustawy o ochronie zdrowia), ale mają w Izbie Reprezentantów tylko 20 posłów przewagi, a podobno nie wszyscy Republikanie będą za ta ustawą głosować. Dyskusje na ten temat, w połączeniu z brakiem projektu zmian podatkowych wstępnie obiecywanych przez Biały Dom na połowę marca, zaczęły rodzić wątpliwości, co do realności „fenomenalnych" (jak obiecywał prezydent Trump) zmian podatkowych. Zwiększał te wątpliwości stały spadek poparcia dla Trumpa (37%), co może zachęcić wielu Republikanów do buntu. A przecież wszyscy wiedzą, że dziesięcioprocentowy wzrost indeksów wnikał właśnie z dyskontowania tych zmian. Nic dziwnego, że gracze na rynku akcji stali się nerwowi. Sesja na Wall Street rozpoczęła się od wzrostu indeksów. Osłabienie dolara pomagało eksporterom, co podnosiło cenę akcji w tym sektorze. Okazało się, że był to łabędzi śpiew „byków". Indeksy zaczęły błyskawicznie spadać. S&P 500 tracił ponad jeden procent, a NASDAQ ponad półtora procent. Pozostawało pytanie czy i jeśli to jak mocno włączą się w końcówce kupujący przecenione akcje. Owszem, byki nawet spróbowały, ale poniosły sromotną klęskę. S&P 500 stracił 1,24%. Taka skala spadku nie była widziana od wielu miesięcy, więc może zapowiadać trwalszą zmianę nastrojów. GPW rozpoczęła wtorkową sesję z dużym entuzjazmem. Natychmiast WIG20 odrobił straty z poniedziałkowej sesji i na rynku zapanował marazm. Bykom musiało trochę szkodzi zachowanie innych giełd europejskich, gdzie indeksy po wzroście wróciły do poziomów neutralnych. Nie prowadziło to jednak u nas do wyraźnego obniżenia indeksów, ale bardzo powolny proces osuwania się odbywał. Dopiero tuż przed rozpoczęciem sesji w USA, kiedy indeksy europejskie już całkiem wyraźnie zyskiwały, indeks wybił się z tego trendu bocznego. Nadal tracił MWIG40. Okazało się, że ten ruch WIG20 był falstartem. Przecena na Wall Street tak zdenerwowała posiadaczy akcji, że ruszyli tłumnie do wyjścia, a WIG20 bez przerwy tracąc zakończył sesję spadkiem o 1,27%. Podobnie (1,23%) stracił MWIG40. Jak widać zeszłotygodniowe rozgrywki kontraktowe utworzyły dość zafałszowany obraz rynku. Jeszcze jeden spadek WIG20 i wybicie z flagi będzie anulowane. Teraz rozpoczęła się jak widać korekta, która wcale nie musi zakończyć hossy, ale dopóki administracja Trumpa przynajmniej nie opublikuje, a potem nie doprowadzi do przyjęcia przez Kongres swoich propozycji podatkowych to rynki będą nerwowe. Po wczorajszej przecenie na Wall Street początek sesji w Europie wydaje się być dzisiaj oczywisty – spadek indeksów. Potem sporo zależy od początku sesji w USA. Jeśli nadal będzie widać chęć do przeceny to w Europie (w tym w Polsce) zapanuje panika. Jeśli widać będzie chęć do odbicia (bardziej prawdopodobne, co nie znaczy, że odbicie dotrwa do końca sesji) to nerwy w Europie zostaną opanowane.