Już właściwie po godzinie od rozpoczęcia handlu było wiadomo, że bardziej prawdopodobny jest ten drugi scenariusz.
WIG20 dzień zaczął co prawda od niewielkiego wzrostu, jednak z każdą godziną przewaga byków na naszym parkiecie się zwiększała. Indeksowi największych spółek bez większego wysiłku udało się sforsować okrągły poziom 2300 pkt. Zielono od początku dnia było także na innych europejskich rynkach.
To, co działo się na GPW w drugiej części notowań, przeszło jednak najśmielsze oczekiwania nawet największych optymistów. W Europie indeksy utrzymywały się nad kreską, ale zwyżki sięgały jedynie około 0,5 proc. Warszawa postanowiła jednak się tym nie przejmować. Na GPW rozpoczęła się pogoń za akcjami. WIG20 szybko wspinał się na coraz wyższe poziomy. Kiedy jeszcze od zwyżek rozpoczął się dzień na rynku kasowym w Nowym Jorku, stało się jasne, że nic nie jest w stanie popsuć nastrojów na GPW.
Pytanie brzmiało tylko, jak dużo zyska WIG20. Ostateczny wynik może robić wrażenie – indeks 20 firm zyskał 2,45 proc. i zakończył dzień na poziomie 2353 pkt. Tym wynikiem zapewnił sobie we wtorek miano najsilniejszego na Starym Kontynencie.