Remigiusz Lemke, DM mBank
Ubiegły tydzień nie był szczególnie udany dla kupujących. Co prawda poniedziałek i pierwsza część wtorkowej sesji pozwoliła rozbudzić oczekiwania części inwestorów na kontynuację aprecjacji, jednak opór 2664(FW20) okazałą się bardziej wymagający. Pierwsza próba przebicia podażowej zapory zakończyła się niepowodzeniem i w kolejnych dniach kontrolę nad warszawskim parkietem przejęli sprzedający. Piątkowy handel przebiegł w bardzo sennej atmosferze. Zmienność wyniosła zaledwie 15 punktów i ostatecznie zakończyła się na wysokości 2609. W rezultacie na wykresie w ujęciu tygodniowym pojawiła się formacja spadającej gwiazdy doji, co w połączeniu z bliskością ważnego oporu, negatywną dywergencją pomiędzy wykresem ceny i RSIw oraz klasycznym sygnałem sprzedaży wygenerowanym przez RSId, znacznie zwiększa prawdopodobieństwo korekty. Najbliższe istotne wsparcie mieści się na wysokości 2575, nieznacznie niżej znajduje się MA200h, która przy obecnym tempie we wtorek powinna osiągnąć tę strefę, dodatkowo ją wzmacniając. W przypadku jej przebicia otworzy się przestrzeń do spadku w okolice 2530. Przeszkodą dla zwolenników spadkowej koncepcji może okazać się otoczenie zewnętrzne. W USA hossa trwa w najlepsze, a indeksy osiągnęły kolejne historyczne maksima w bardzo zdecydowany sposób. W Azji przewaga kupujących nie jest już tak jednoznaczna, jednak w dalszym ciągu sesję można zapisać na plus dla kupujących.
Marek Jurzec, DM BDM
Obecnie indeksy na GPW są w trakcie korekty po mocnym ruchu w górę, który wyniósł WIG na historyczne maksima. To cofnięcie nie wyróżnia się niczym od poprzednich, jakie miały miejsce od początku grudnia, więc byki powinny być spokojne o swoją pozycję. Miejsce na dalszy ruch spadkowy jeszcze jest, ponieważ najbliższym wsparciem na WIG20 jest strefa 2550 – 2570 pkt. Tuż poniżej przebiega 38,2% zniesienie Fibo ruchu wzrostowego trwającego od grudnia. Sytuacja na szerokim rynku jest bardzo podobna z tym, że kluczowym poziomem są tutaj okolice 66 tys. pkt. Jeśli chodzi o opory to w dalszym ciągu najbliższym pozostaje szczyt obecnej hossy. Sytuację polskiej giełdy, podobnie jak innych rynków wschodzących, wspierał do tej pory słaby dolar. Ostatnie wypowiedzi najwyższych oficjeli raczej nie będą pomagały amerykańskiej walucie, co jest dobrym prognostykiem dla naszej giełdy. Trzeba jednak zaznaczyć, że na EUR/USD występuje ogromna przewago długich pozycji. Świadczy to o skrajnie negatywnym nastawieniu do dolara, a to może sugerować nadchodzące przesilenie. O poranku wyraźnie zyskują kontrakty na europejskie indeksy, co jest pokłosiem wyraźnych wzrostów w USA w piątek. Z kolei za oceanem nastroje są bardziej stonowane i tamtejsze futures notowane są w okolicach kursów odniesienia. To powinno przełożyć się na optymistyczne otwarcie także na GPW. Ze strony danych makro nie będzie dziś zbyt wielu impulsów do jakichś większych ruchów. Dopiero po południu na rynki napłyną informacje na temat dochodów i wydatków amerykanów w grudniu.
Piotr Kuczyński, DI Xelion
Wall Street w piątek mogła zareagować nie tylko na szaleństwa rynku walutowego, ale i na przemówienie prezydenta Donalda Trumpa w Davos. Czekano na to, co powie o preferencjach dla USA („America first") i czy będzie to zapowiedź wojny walutowej, której początkiem mogły być poprzedniego dnia wypowiedzi sekretarza ds. handlu. Okazało się, że wystąpienie było pozbawione istotnych treści. Było pewnego rodzaju samochwalstwem zarówno prezydentury Trumpa jak i całych USA. W każdym razie nie było niczego o wojnie handlowej ani dolarze. To mogło jedynie rynki uspokoić. Widać to było już na giełdach europejskich. Wall Street oczywiście była zachwycona. W piątek opublikowano dwa ważne raporty makro. Wstępny odczyt annualizowanego wzrostu PKB w czwartym kwartale pokazał wzrost o 2,6% (oczekiwano 3%). W grudniu zamówienia na dobra trwałego użytku wzrosły o 2,9% m/m (oczekiwano 0,8%). Najważniejsze są zamówienia bez środków transportu – one wzrosły tak jak oczekiwano 0,6%. Wall Street jest od początku roku w sytuacji, kiedy byle pretekst doprowadza do dużych zwyżek indeksów. Sensu w szukaniu tych pretekstów nie ma wiele, ale jednak spróbujmy. Pretekstem był Trump, wyniki Intela, słaby dolar i drożejąca ropa. To wystarczyło do wypracowania ponad jednoprocentowego wzrostu indeksów i do ustanowienie nowych rekordów. W piątek GPW nie bardzo wiedziała, co ma wybrać – francuski optymizm czy niemiecką wstrzemięźliwość. Od początku sesji gracze zdecydowali się na drogę pośrednią – WIG20 trzymał się nad poziomem neutralnym, ale w niedalekiej od niego odległości. Przed godziną 14:00, czyli przed wystąpieniem prezydenta Trumpa w Davos, nerwy jednak puściły i indeks wrócił do poziomu neutralnego. Podczas wystąpienia Trumpa WIG20 zaczął rosnąć. Gracze widzieli, że oprócz sloganów żadnych konkretów nie będzie, co wzięli za dobrą monetę. Daleko jednak indeksy nie dotarły. Zanosiło się na neutralne zakończenie sesji, ale dzięki fixingowi WIG20 zyskał 0,43%. Podobnie (0,4%) zyskał WIG. Oczywiście sygnały kupna nadal po tej sesji obowiązywały.