Od jesieni ub.r. Fed odchudza swój portfel obligacji, co oznacza, że odbywa się operacja odwrotna do QE. Co prawda po drugiej stronie oceanu Europejski Bank Centralny kontynuuje QE, ale w coraz mniejszej skali, a we wrześniu być może zakończy skup obligacji.
Czy to możliwe, że lutowa wyprzedaż na rynkach była pierwszym sygnałem ostrzegawczym, że te zmiany w polityce banków zaczynają mieć negatywny wpływ? Większość strategów banków inwestycyjnych i brokerów raczej bagatelizuje sprawę. Jednak nie wszyscy tak sądzą. Dokładnie odwrotną diagnozę konsekwentnie promuje od miesięcy jeden ze strategów Citigroup Matt King. W odróżnieniu od swych kolegów po fachu opiera swe wnioski na precyzyjnych, oryginalnych obliczeniach. Pokazuje, że zakupy obligacji przez banki centralne (z uwzględnieniem m.in. chińskiego) konsekwentnie się kurczą, a tymczasem historycznie wielkość tych zakupów miała silny wpływ na koniunkturę na rynkach obligacji typu high yield oraz akcji. Lutowe tąpnięcie to w tym kontekście dopiero początek trendu. Z modelu Kinga wynikałoby, że przez cały bieżący rok globalny indeks giełdowy MSCI World powinien... spaść o jakieś 20 proc., jeśli banki centralne będą zgodnie z planem przykręcały kurek z pieniędzmi. „Wszyscy wiemy, co robią banki centralne, ale dlaczego tak wolno zabieramy się do wyceny ich działań?" – zastanawia się King.