Początek tygodnia na GPW nie należy do udanych. Po ostatniej wyprzedaży nie widać bowiem zakupowego entuzjazmu. WIG20 rósł po południu o 0,35 proc. do 2265 pkt, co zbiegło się na wykresie z testem 50-sesyjnej średniej kroczącej. Jej ewentualna obrona będzie mieć pozytywną, techniczną wymowę, ale trzeba przyznać, że atmosfera na rynku do najlepszych nie należy.
Od rana antybohaterem sesji jest JSW. Akcje węglowej spółki taniały o 8,4 proc. do 62,48 zł i były w pierwszej piątce najwyższych obrotów. Wyprzedaż akcji to reakcja na doniesienia "Parkietu", mówiące, że władze JSW miały być naciskane, by realizować inwestycje nie związane ze strategią węglowej spółki. Kiepsko wciąż radzą sobie małe i średnie spółki. Indeks mWIG40 spadał po południu o 07 proc. do 3928 pkt. Jest to nowe dno bessy i 10-ta spadkowa sesja z rzędu tego indeksu. Niewiele lepiej wyglądał sWIG80, który spadał o 0,5 proc. 11 556 pkt, a więc by 2 pkt nad minimum trendu spadkowego. Przewaga niedźwiedzi widoczna była także w statystykach dla szerokiego rynku. Otóż 46 proc. spółek było na minusie, a 34 proc. na plusie. Co gorsza, aż 40 spółek pogłębiło dziś lokalne minimum, wyznaczając co najmniej roczny dołek.
Na analogicznym szczycie znalazły się tylko cztery spółki. Te rodzynki to: CEZ, Lotos, Mobruk i Protektor. Pocieszeniem może być to, że dzisiejszym spadkom towarzyszą relatywnie niskie obroty. O godzinie 14.45 sięgały zaledwie 395 mln zł.