W środę odległość między nimi sięgała 10 pkt, co oznacza, że niewiele brakuje do tego, by szybsza przebiła w dół wolniejszą, tworząc tym samym formację krzyża śmierci. Ostatnia sesja przybliżyła ten scenariusz, zakończyła się bowiem spadkiem indeksu dużych spółek. Stracił on 0,3 proc. i zakończył dzień na poziomie 2187 pkt. Nie był to najgorszy wynik, bo sesyjne minimum wyniosło 2162 pkt. Notowania udało się podciągnąć w ostatniej fazie sesji, głównie dlatego, że po otwarciu handlu na Wall Street indeks S&P 500 zaczął rosnąć.

W portfelu blue chips najmocniejszym ogniwem przez zdecydowaną większość dnia był przedstawiciel sektora odzieżowego – LPP. Słabością raziły natomiast spółki energetyczne. Dół tabeli WIG20 okupowały PGE i Tauron. Na szerokim rynku tylko jedna spółka wyznaczyła co najmniej roczne maksimum notowań – mowa o Asseco Poland. Analogiczne minimum wyznaczyło 16 podmiotów, w tym m.in. CCC, Mercor i Wawel. Wartość obrotów jeszcze przed fixingiem sięgnęła 815 mln zł, co nie jest najgorszym wynikiem.

W porównaniu z rynkami regionu wyglądaliśmy w środę słabo. Węgierski BUX zyskiwał po południu 1 proc., a czeski PX i rosyjski RTS po 0,1 proc. Zdecydowanie słabiej od nas wypadły giełdy we Frankfurcie i Paryżu. DAX i CAC40 kończyły sesję na dużych minusach, odpowiednio 1,5 i 1,9 proc. ¶