Patryk Pyka, analityk DI Xelion
W poniedziałek warszawskie blue chipy kontynuowały odbicie, choć patrząc na skalę zwyżek, niewątpliwie pojawia się duży niedosyt. WIG20 zakończył ostatecznie sesję ze wzrostem o 0,3%, osiągając przy tym obroty na poziomie 537 mln zł. W tym samym czasie najważniejsze indeksy w pozostałej części Starego Kontynentu prezentowały ok. 1-proc. zwyżki – niemiecki DAX zaliczył ostatecznie zamknięcie 0,9% powyżej kreski, a francuski CAC40 zyskał 1,2%. Wśród dwudziestu największych spółek notowanych na GPW, najsilniej drożały akcje Tauronu, które w poniedziałek osiągnęły wzrost o 6,1%. Po drugiej stronie rynku znalazły się natomiast walory mBanku, które zostały przecenione o 3,5%. W dniu dzisiejszym odbędzie się konferencja prasowa Urzędu Regulacji Energetyki dotycząca taryf na 2020 r., na której mają zostać podane szacunkowe zmiany płatności dla odbiorców w gospodarstwach domowych. Sprawa jest o tyle ciekawa, że jeszcze w ubiegłym tygodniu minister rozwoju J. Emilewicz zapowiadała brak wprowadzenia specustawy zamrażającej ceny energii na 2020 r. Tymczasem w jednej z wczorajszych wypowiedzi, wiceminister J. Sasin zapewniał, że rząd może jednak zrekompensować odbiorcom indywidualnym wzrost cen energii. Wygląda zatem na to, że podobnie jak w roku ubiegłym, sektor energetyczny może dostarczać w najbliższym czasie niemałych emocji. Spośród opublikowanych w poniedziałek danych makro, warto zwrócić uwagę na wstępne odczyty indeksów PMI za grudzień, które zostały zaprezentowane dla największych gospodarek strefy euro. Niestety przełomu jak nie było, tak nie ma – niemiecki PMI wypadł poniżej konsensusu i wyniósł zaledwie 43,4 pkt. (oczekiwano wzrostu z 44,1 pkt. do 44,5 pkt.). Mocny spadek zanotował również przemysłowy PMI Francji, który nieoczekiwanie obniżył się do 50,3 pkt. z poziomu 51,7 pkt. odnotowanego w listopadzie. Tradycyjnie lepiej wypadły indeksy PMI opisujące sytuację w usługach – zarówno w Niemczech, jak i we Francji wskaźniki te były zgodne z prognozami i znalazły się w okolicach 52 pkt. Wczorajsze odczyty stoją w sprzeczności z oczekiwaną stabilizacją spowolnienia w strefie euro, na którą w komunikacie po ostatnim posiedzeniu zwracał uwagę Europejski Bank Centralny. Tymczasem za oceanem kolejne rekordy – amerykański indeks S&P500 zakończył wczoraj dzień ze zwyżką o 0,7%, a Nasdaq zyskał 1%. Przedstawiciel Departamentu Handlu USA, R. Lighthizer w wywiadzie dla CBS News powiedział, że umowa pierwszej fazy została „całkowicie skończona" i oprócz tematów związanych z produktami rolnymi, obejmuje również kwestie własności intelektualnej. Wspomniana umowa ma rzekomo zostać podpisana na początku stycznia 2020 r.
Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku
Piątkowa luka hossy widoczna zarówno na wykresie WIGu jak i WIG20 wciąż pozostaje niewypełniona zatem ryzyko jej późniejszego domknięcia zaczyna wzrastać. Jak pokazuje historia ostatnich kilkunastu miesięcy, pozostawienie luki z wolną przestrzenią negatywnie wpływa na wiarygodność następujących po niej aprecjacji, dlatego też dla byków lepiej by było, aby WIG cofnął się do 56621 a WIG20 do 2102, zanim dojdzie do zbudowania zwyżkowej fali. Wczoraj zabrakło nieco paliwa do wybicia piątkowych szczytów a na wykresie pojawiła się struktura insidebar, która przygotowuje do powrotu zmienności na parkiet. Na uwagę zasługuje fakt, iż WIG zatrzymał się w oporowej strefie wyznaczonej przez 38.2% zniesienia listopadowo-grudniowej zniżki oraz pułap 57k, zatem zwolennicy grania długich pozycji mogą czuć pewien dyskomfort tym bardziej, że wczoraj nie udało się przełożyć świetnych nastrojów z europejskich parkietów na GPW. DAX znalazł się na najwyższym od miesięcy poziomach, CAC40 zbliża się do kilkuletnich szczytów zaś BUX ponownie ustanowił swój rekord wszechczasów. Dalszym zainteresowaniem cieszy się złoty, który względem dolara wyceniany jest na 3.81 i powoli zbliża się do kilkumiesięcznych wsparć. Niestety jednakże trwający napływ zagranicznego kapitału nad Wisłę nie jest widoczny w wycenach polskich akcji i chociaż na światowych rynkach finansowych trwa hossa, to jednak bez udziału spółek notowanych nad Wisłą...
Marcin Brendota, ekspert rynku futures, BM Alior Banku
Początek tygodnia przyniósł kontynuację zainicjowanej czwartkową, mocną sesją zwyżki. Pozytywne nastawienie wciąż wspierają giełdy zagraniczne, które poddają się fali optymizmu napędzanej kolejnymi doniesieniami o postępach w negocjacjach umowy handlowej USA – Chiny. Nie zrażają nawet szacunkowe odczyty wskaźników PMI, które zwłaszcza w strefie euro notują spadek. Względem nowych historycznych rekordów głównych rynków zachodnich, krajowe indeksy wykazują jednak słabość relatywną. Na diagramie dziennym FW20 kurs dotarł w pobliże potencjalnej bariery jaką jest zniesienie 38,2% z zapoczątkowanej w listopadzie fali spadkowej. Krótkie korpusy ostatnich dwóch świec wykazują chwilę niepewności i osiągnięcie lokalnego poziomu równowagi. MACD jest bliski przełamania linii sygnalnej. Na wykresie 60-min kurs FW20 przeszedł w fazę lokalnej stabilizacji. Sygnałem do niepokoju względem wcześniejszej tendencji wzrostowej będzie dopiero zejście poniżej ostatniego dołka 2105 pkt. Uwagę zwraca sygnał sprzedaży na MACD. W bieżącym tygodniu wygasa grudniowa seria instrumentów pochodnych, stąd też obserwowany jest proces rolowania pozycji na kolejną, marcową serię. Zmiana notowań kontraktów terminowych na indeksy DAX i SP500 od wczorajszego popołudnia implikuje neutralny początek sesji dla FW20. W dzisiejszym kalendarium zwracamy uwagę na odczyty danych z USA o produkcji przemysłowej oraz budowie nowych domów.