Ten tydzień upływa na razie pod znakiem słabości, sugerując, że ów powrót był klasycznym, fałszywym sygnałem. W czwartek WIG20 spadł bowiem o 1 proc., do 17 19,9 pkt, a na wykresie pojawiła się czarna świeca z długim korpusem (marubozu). Taki układ przy ważnym oporze ma negatywną wymowę i zwiększa ryzyko, że wrześniowe wybicie ze wspomnianej konsolidacji było jednak zmianą układu sił na korzyść strony podażowej. To ryzyko zwiększa też fakt, że rodzimy segment dużych spółek był w czwartek relatywnie słabszy od swoich odpowiedników zagranicznych. Gdy popołudniu WIG20 mocno nurkował, DAX rósł o 1,1 proc., CAC40 – o 0,9 proc., a S&P 500 – o 0,7 proc. Biorąc pod uwagę fakt, że na szerokim rynku w gronie najsilniejszych spółek i najbardziej płynnych był Biomed Lublin, czyli gwiazda „covidowej hossy", można odnieść wrażenie, że kapitał uciekał z naszego rynku z powodu rosnących statystyk zakażeń Covid-19. Ponadto ogłoszono, że od soboty cały kraj zostanie objęty strefą żółtą, co bez wątpienia zwiększa obawy przed kolejnymi ograniczeniami życia społeczno-gospodarczego, które bezpośrednio będą się przekładać na wyniki spółek. W czwartek indeks sWIG80 stracił mniej niż WIG20, a NCIndex zanotował szóstą wzrostową sesję z rzędu. W gronie spółek o największych obrotach były dwie z małego parkietu – Inno-Gene i Boruta Zachem.