Konsolidacja branży TFI jest nieunikniona – twierdzi prezes Templeton AM TFI

Ograniczona wciąż dostępność ETF-ów i nietypowy model dystrybucji funduszy hamują konsolidację branży zarządzania aktywami w Polsce. Ale to zjawisko nieuniknione – uważa Borno Janekovic, prezes polskiego Templeton Asset Management TFI.

Publikacja: 29.01.2024 06:00

fot. JUREK MURAWSKI/mat. prasowe

fot. JUREK MURAWSKI/mat. prasowe

Foto: JUREK MURAWSKI

W ciągu dwóch, trzech lat połowa TFI w Polsce może zniknąć – taką tezę postawił pan podczas naszej poprzedniej rozmowy, na początku 2019 r. Konsolidacja branży zarządzania aktywami postępuje, ale znacznie wolniej. Obecnie działa 55 towarzystw funduszy inwestycyjnych, o pięć mniej niż pięć lat temu. A przecież pojawiły się dodatkowe przeciwności, których wówczas nie można było przewidzieć, a które powinny fuzjom sprzyjać.

Prawdopodobnie przeceniłem tempo zmian, które przekształcą polską branżę zarządzania aktywami. Pewne zmiany zachodzą u nas znacznie wolniej niż gdzie indziej.

Co hamuje konsolidację?

Przede wszystkim w Polsce nie upowszechniły się jeszcze ETF-y (fundusze, których jednostki uczestnictwa są notowane na giełdzie – red.). Po drugie, obrót na polskim rynku kapitałowym jest dość skomplikowany, zwłaszcza z perspektywy nowych firm inwestycyjnych, co ogranicza konkurencję. Po trzecie, aktywa kilku największych polskich firm inwestycyjnych wciąż rosną w dość szybkim tempie, co zmniejsza ich apetyt na wzrost poprzez akwizycje.

Tym kilku największym graczom sprzyja dość nietypowy model dystrybucji funduszy, zdominowany przez banki oferujące produkty z własnej grupy. Moja teza jest taka, że gdyby polskie banki były bardziej otwarte na zarządzanie aktywami przez podmioty trzecie, branża inwestycyjna jako całość rozwijałaby się szybciej pod względem wielkości aktywów, ale jednocześnie szybciej by się konsolidowała.

Brzmi to nieco paradoksalnie. Mały rynek powinien być mniej rozdrobniony, bo przy spadających opłatach za zarządzanie TFI potrzebują większych aktywów, żeby utrzymać rentowność.

To prawda. W ciągu ostatnich pięciu lat średnia opłata za zarządzanie spadła z około 3 do 2–2,5 proc. To wywiera presję na branżę i wspiera mój argument o konsolidacji, która moim zdaniem będzie postępować. Niektóre polskie TFI mogą mieć jeszcze pewne rezerwy efektywności, tzn. rekompensują sobie niższe opłaty za zarządzanie cięciem kosztów. Ale spotkajmy się za kolejnych pięć lat. Tym TFI, które mają mniejszą bazę aktywów, będzie coraz trudniej prowadzić stabilny finansowo biznes.

Franklin Templeton zamierza aktywnie uczestniczyć w tej konsolidacji?

Zawsze szukamy sposobów na rozwój naszej działalności, zarówno organicznie, jak i poprzez przejęcia. Na przestrzeni ostatnich lat ze zwykłej firmy zarządzającej funduszami staliśmy się jedną z największych globalnych firm inwestycyjnych, z aktywami sięgającymi 1,5 biliona USD. Na początku tego roku włączyliśmy do naszej grupy Putnam Investments, bardzo szanowaną amerykańską firmę z 80-letnią historią, której aktywa wynoszą 130 miliardów dolarów. Wciąż jednak istnieje kilka dużych rynków, na których nie jesteśmy obecni lokalnie, takich jak Indonezja. Biorąc pod uwagę to, że nasze kierownictwo wyższego szczebla zawsze myśli globalnie, szukając sposobów na rozwój naszej działalności, poprzeczka dla przejęć w Polsce jest zawieszona dość wysoko. To powiedziawszy, chcę podkreślić, że Polska jest dla nas bardzo ważnym krajem. Zatrudniamy tu około 700 osób w dwóch biurach, które obsługują nasze fundusze na całym świecie.

Aktywa polskich TFI na koniec 2023 r. wynosiły 320 mld zł, sporo więcej niż rok wcześniej, ale niewiele więcej niż na koniec 2019 r. Czy po 2020 r. TFI zmagały się głównie z przeceną dużej części aktywów, w tym obligacji, czy też z falą umorzeń jednostek uczestnictwa, odpływem klientów?

Moim zdaniem branża nie ma problemu z umorzeniami, ale mierzy się z wyzwaniem przyciągnięcia nowych klientów, nowego kapitału. Klienci zazwyczaj podejmują decyzję na zasadzie: czy daną kwotę ulokować w funduszach, czy wydać ją na wakacje? Jeśli doradcy uda się przekonać ich do funduszy, to zazwyczaj jest to inwestycja długoterminowa. Dużym, bankowym TFI sprzyja również to, że doradcom z banków udaje się przekonać część klientów do przeniesienia części oszczędności z rachunków bieżących lub lokat do funduszy. W ostatnich latach było o to nieco trudniej, gdyż atrakcyjną alternatywą stały się obligacje skarbowe. Wciąż jednak aktywa dużych TFI rosły. Można powiedzieć, że dziś mają one większy udział w mniejszym torcie.

Ja mam wrażenie, że w Polsce każdy, kto ma wystarczająco duże oszczędności, lokuje je raczej w nieruchomościach niż na rynku kapitałowym. Nieruchomości uchodzą za jedyną naprawdę bezpieczną i zarazem rentowną klasę aktywów. Czy z pańskiej perspektywy Polska różni się pod tym względem od innych państw regionu?

Rzeczywiście, nieruchomości cieszą się w Polsce dużym zainteresowaniem. Chociaż nie jest łatwo o kredyt, to czynsze są wysokie. Wielu osobom wydaje się więc, że nawet jeśli kupią mieszkanie na kredyt, mogą je łatwo wynająć, a dochód z wynajmu pokryje raty. Mam pewne wątpliwości, czy taka sytuacja jest możliwa do utrzymania. Najemcy borykają się nie tylko z rosnącymi czynszami, ale także ze wzrostem innych kosztów utrzymania. Jest jakaś granica tego, ile mogą znieść. Sytuacja, w której nauczyciela w Warszawie nie stać na wynajęcie mieszkania, nie mówiąc już o jego kupnie, nie jest zdrowa. Mogę sobie wyobrazić, że prędzej czy później zabraknie tu nauczycieli. A czy ceny nieruchomości wytrzymałyby spadek czynszów najmu? Moim zdaniem jest to uzasadnione pytanie, które mało kto sobie zadaje. Z drugiej strony, dopóki ludzie wierzą, że w razie czego mogą odsprzedać mieszkanie po wyższej cenie niż je kupili, nieruchomości będą uważane za atrakcyjną inwestycję. A historia uczy, że taka sytuacja może utrzymywać się przez długi czas.

Do tego inwestycje w nieruchomości są uprzywilejowane podatkowo. Przychody z najmu opodatkowane są stawką 8,5 lub 12,5 proc., ale wiele osób w ogóle tego podatku nie płaci. Tymczasem podatek od zysków kapitałowych wynosi 19 proc. i nie da się go uniknąć. Należy coś z tym zrobić?

Jeśli chodzi o podatek od zysków kapitałowych, to myślę, że rozsądnym pomysłem byłoby zwolnienie z niego inwestycji długoterminowych – przy czym definicja długoterminowości jest do ustalenia, może to być rok, dwa, pięć lat. W wielu krajach funkcjonuje taki system. Pomaga to chronić ludzi przed ich własnymi słabościami: tendencją do zamykania pozycji przedwcześnie.

Kiedy rozmawialiśmy poprzednio, wiązał pan duże nadzieje z PPK, które wystartowały pół roku później. Wierzył pan, że program ten zachęci Polaków również do inwestowania w fundusze inne niż emerytalne. Czy był pan nadmiernym optymistą?

Myślę, że to się dzieje, ale powoli. Należy pamiętać, że większość osób, które zdecydowały się na przystąpienie do PPK, nie sprawdza regularnie stanu swojego konta – w końcu mówimy o oszczędnościach emerytalnych. Prawdopodobnie zrobią to dopiero po kilku latach oszczędzania. I wtedy – mówię to na podstawie własnego doświadczenia – prawdopodobnie będą pozytywnie zaskoczone wynikami. Miejmy nadzieję, że wtedy zrozumieją, że inwestowanie poprzez fundusze jest bezpieczne i opłacalne w dłuższej perspektywie. Największa przeszkoda w inwestowaniu – podjęcie decyzji – jest już za nimi.

Dlaczego nie zdecydowaliście się na uruchomienie PPK, skoro spodziewaliście się, że program okaże się popularny?

Gdybyśmy chcieli wejść na ten rynek, musielibyśmy połączyć siły z jakąś firmą, która już oferuje PPK. Dla gracza naszej wielkości bariery administracyjne i regulacyjne są wysokie. W wyniku niektórych afer Polacy mają niskie zaufanie do rynku kapitałowego. Regulator chce mieć pewność, że inwestorzy będą mieli jak najlepsze doświadczenia z inwestowaniem. Bardzo to doceniam, ale w przypadku PPK liczyłbym na nieco więcej współpracy i więcej wzajemnego zaufania w interesie wszystkich uczestników rynku.

Wspomniał pan, że fundusze ETF wciąż nie przyjęły się w Polsce. Dlaczego tak się dzieje? Czy jest to również związane z regulacjami?

Rynek ETF-ów rozwinął się tam, gdzie doradztwo finansowe jest odrębną usługą, oddzieloną od sprzedaży poszczególnych produktów. W Polsce to TFI płacą dystrybutorom za sprzedaż funduszy. W USA i Wielkiej Brytanii jest to niedozwolone.

Chodzi o to, że w Polsce dystrybutorzy mają pokusę oferowania relatywnie drogich funduszy, z wyższymi opłatami za zarządzanie?

Kiedyś tak było, ale dziś moim zdaniem już tak nie jest. Problem leży gdzie indziej. W Polsce klienci TFI po prostu często nie wiedzą, że w ogóle płacą za doradztwo. Myślą, że jest to bezpłatna usługa doradców bankowych. W krajach, w których klienci zaczęli płacić bezpośrednio za tę usługę, pierwszą reakcją wielu z nich była całkowita rezygnacja z usług doradców. To z kolei skłoniło ich do inwestowania za pośrednictwem różnych platform, na których dostępne były fundusze ETF. Osobną obserwacją, jaką mam, jest to, że inwestorzy detaliczni, zamiast traktować ETF jako inwestycję długoterminową, aktywnie nimi handlują, co powoduje, że zaczynają tracić na swoich inwestycjach. Dlatego Franklin Templeton dużo inwestuje w platformy analityczne, które pozwalają inwestorom budować dobrze zdywersyfikowane portfele przy użyciu również ETF-ów.

Podobne usługi świadczą robo-doradcy, tacy jak Portu, Finax i Fondee. Czy to poważna konkurencja dla TFI?

Myślę, że potrzebujemy usług, które mogą zachęcić młodych ludzi do inwestowania. Z kolei dla nich inwestowanie za pośrednictwem aplikacji na telefon może być atrakcyjne. Nie jestem jednak pewien, czy robo-doradztwo skierowane do klientów końcowych będzie w stanie w najbliższym czasie zdobyć znaczący udział w polskim rynku – a duża skala działalności jest warunkiem opłacalności tego biznesu. Odnoszę wrażenie, że Polacy wciąż cenią sobie uścisk dłoni osobistego doradcy finansowego w kwestiach finansowych. Postęp technologiczny z pewnością pomoże w budowaniu relacji, ale jej nie zastąpi.

W co obecnie inwestują państwa polscy klienci? Które fundusze najczęściej wybierają?

Mamy w ofercie dwa rodzaje funduszy: zarejestrowane w Polsce i zarejestrowane w Luksemburgu. Wśród polskich inwestorów te drugie cieszą się większą popularnością. Najpopularniejsze z nich to „tematyczne” fundusze kapitałowe, np. inwestujące w surowce, spółki technologiczne, spółki zajmujące się zmianami klimatycznymi itp.

CV

Borno Janekovic od 2015 r. jest prezesem polskiego Templeton Asset Management TFI. Wcześniej był m.in. dyrektorem sprzedaży Franklin Templeton w Europie Środkowo-Wschodniej. Karierę w sektorze finansowym rozpoczął w II połowie lat 90. XX w. jako analityk w DWS Group. Jest absolwentem Uniwersytetu w Koblencji-Landau.

Fundusze inwestycyjne
Już bez szału popytu na fundusze dłużne
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Fundusze inwestycyjne
Mieszane perspektywy przed złotem
Fundusze inwestycyjne
USA pozostaną w hossie. W Polsce lepiej postawić na fundusz skarbowy
Fundusze inwestycyjne
Jesienią krajowe fundusze obligacji poderwały się do lotu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Fundusze inwestycyjne
Jakub Głowacki, zarządzający Acer FIZ: Europa na krawędzi kryzysu
Fundusze inwestycyjne
Sektor TFI i klienci nie będą skłonni do większego ryzyka