Giełda rosła nieprzerwanie od połowy lutego 2009 r. do końca ubiegłego roku. Mimo dwóch znaczących korekt w 2012 r. i 2016 r., od ostatniego dnia poprzedniej hossy zakończonej dziewięć lat temu WIG zyskał prawie 200 proc. Nieco gorzej zachowywał się WIG20, ale i tak jego wartość wzrosła o ponad 85 proc. W tym roku oba wskaźniki, mimo kosmetycznych odbić, zaczęły tracić – WIG spadł do końca września o blisko 7 proc., a indeks blue chips o ponad 6 proc.
Czy giełdzie grozi bessa, czy to kolejna korekta – nie wiadomo. Zdania co do tego są podzielone, warto jednak mieć na radarze spółki odporne na wahania koniunktury.
Odporność na koniunkturę
W strategii defensywnej bardzo ważne jest zidentyfikowanie takich branż czy gałęzi gospodarki i konkretnych spółek, które będą zachowywały się w sposób najbardziej efektywny w danym momencie cyklu giełdowego. Przy jej wyborze warto zwrócić uwagę przede wszystkim na akcje tych firm, które poza bardzo dobrym standingiem finansowym mają też dobre wskaźniki miar ryzyka, np. współczynnika beta. W okresie hossy powinny to być spółki o wskaźniku większym od jednego, natomiast w przypadku bessy – niższym od jednego. Oznacza to bowiem, że ich kursy z założenia powinny zachowywać się odpowiednio lepiej od rynku w czasie dobrej koniunktury, a więc więcej zyskiwać na wartości, ale również powinny zachowywać się lepiej od rynku w czasie dekoniunktury, czyli tracić mniej niż indeksy giełdowe.
Pod uwagę powinno się brać branże odporne nie tylko na zawirowania na giełdzie, ale również na cykle koniunkturalne gospodarki. W fazie spowolnienia gospodarczego teoretycznie lepiej unikać więc wszystkich spółek, których produkty nie są niezbędnie potrzebne ich klientom. Konsumenci mogą bowiem dosyć szybko zmniejszyć takie zakupy. Spółki defensywne, opierające się cyklom koniunkturalnym, oferują konsumentom przede wszystkim wszystko to, co jest konieczne do życia na co dzień.
Analizując wyniki finansowe firm wyraźnie widać, które z nich należą do defensywnych, czyli stosunkowo bezpiecznych, a które nie. Pierwsze z nich działają stabilnie, ich przychody nie rosną skokowo, tylko stopniowo, ale systematycznie – podobnie jak zyski, a zmienność notowań jest niewielka. W pozostałych spółkach widać nagłe zmiany wyników, uzależnionych od popytu, jaki się pojawia na ich wyroby lub usługi. To z kolei wywołuje znaczną zmienność ich kursów.