Dla porównania na koniec 2017 r. łączny wynik netto TFI wyniósł 683,6 mln zł, zatem wzrost sięga ponad 33 proc. Rzecz w tym, że liczby te trudno ze sobą porównywać ze względu na zmianie w sposobie rozliczania się między niektórymi bankami i ich TFI, polegającej na pozostawianiu w ramach towarzystwa niemal całego zysku, a nie, jak wcześniej, dzielenia się z nim z bankiem dystrybutorem. Chodzi np. o grupę PKO czy Santandera. Co ciekawe, rekord zysku netto w branży TFI padł w 2007 r., kiedy firmy te zarobiły łącznie około 1 mld zł.

Jeśli chodzi o przychody TFI, to wzrosły one w zeszłym roku nieznacznie, o około 1,4 proc., do 3,94 mld zł, przy czym z samego zarządzania funduszami inwestycyjnymi pochodziło 3,73 mld zł. Wyniki TFI zależą przede wszystkim od tego, jakimi aktywami zarządzają. Z kolei wartość aktywów zależy z jednej strony od napływów nowych środków, a z drugiej od wyników zarządzania. Poprzedni rok dla wielu towarzystw był trudny po względem obu tych czynników. Ostatnie trzy kwartały przyniosły spadek wartości aktywów będących w zarządzaniu TFI do 372 mld zł na koniec grudnia. Wartość środków ulokowanych w samych funduszach inwestycyjnych zmniejszyła się w IV kwartale o 3 proc., do 316,5 mld zł. Początek nowego roku też nie wypada do końca po myśli wszystkich towarzystw. Wyniki funduszy w pierwszych tygodniach nowego roku są oczywiście lepsze, natomiast klienci funduszy w styczniu kolejny miesiąc z rzędu głównie wycofywali pieniądze (saldo wyniosło -0,4 mld zł). Co więcej, z roku na rok będą spadać opłaty za zarządzanie, liczone jako procent od aktywów. Zgodnie z rozporządzeniem od początku tego roku maksymalna opłata wynosi 3,5 proc., a docelowo, czyli od 2022 r., będzie mogła sięgnąć najwyżej 2 proc. Według szacunków analityków w tym roku przychody z opłaty stałej spadną o kilka procent, natomiast docelowo mogą się zmniejszyć o około 30 proc. paan