Zarządzający coraz chętniej zerkają w stronę bardziej ryzykownych obligacji, jednak ich udział w portfelach to kilka procent.
Ważna dywersyfikacja
Krótko mówiąc, obligacje high yield, czyli obligacje wysokodochodowe, to papiery o względnie wysokiej rentowności, ale i o podwyższonym ryzyku, emitowane przez podmioty o ratingu śmieciowym. Mogą to być zarówno obligacje korporacyjne, jak i skarbowe. W tym drugim przypadku emitowane są najczęściej w tzw. walutach twardych. Jako przykład mogą posłużyć m.in. papiery skarbowe emitowane przez kraje położone na Bałkanach, jak Albania, Macedonia, Serbia, Grecja czy Turcja. Tego typu papiery znajdziemy także w krajach Bliskiego Wschodu (Pakistan).
Serwis analizy.pl wyróżnia cztery fundusze obligacji wysokodochodowych. Oczywiście takie papiery pojawiają się w innych funduszach dłużnych, często również za pośrednictwem tytułów uczestnictwa innych funduszy. Do wspomnianej czwórki należą dwie strategie Skarbca TFI, a także NN (L) Globalny Długu Korporacyjnego oraz Allianz Pimco Global High Yield.
– Papiery wysokodochodowe są w pewnym sensie połączeniem akcji i obligacji. Niestety, w obecnych warunkach uwypuklają się negatywne cechy obu grup aktywów. Z obligacji mamy ograniczony potencjał zarobku, z reguły kilka procent w skali roku, a z akcji możliwość utraty większości kapitału – zauważa Grzegorz Zatryb, członek zarządu Skarbca TFI. Jak dodaje, lekarstwem na to jest dywersyfikacja. – Należy zbudować portfel złożony z obligacji setek podmiotów, tak aby zaczęła działać statystyka. Jeżeli w portfelu statystycznie ma zbankrutować rocznie 4 proc. spółek, a odzyskiwane jest 25 proc. kapitału w przypadku bankructwa, to wystarczy roczna stopa zwrotu 3 proc., żeby wyjść na zero (bardzo z grubsza) – analizuje Zatryb. – Dlatego też, jeżeli chcemy inwestować w papiery wysokodochodowe, ekspozycja przez fundusze jest oczywistym wyborem, tylko one bowiem mogą osiągnąć pożądaną dywersyfikację, że nie wspomnę o obsłudze postępowań układowych i upadłości emitentów – radzi Zatryb. Jego zdaniem inwestor nie powinien też zapominać o ryzyku stopy procentowej. – Większy wpływ na wyceny mają zmiany spreadów kredytowych, ale o ryzyku stopy procentowej pamiętać trzeba – podkreśla członek zarządu Skarbca TFI.