Złoty w ostatnim czasie złapał wiatr w żagle. – Druga połowa marca przynosi znaczącą zmianę na rynku walutowym. Mamy do czynienia z silnym wzrostem naszej waluty w stosunku do głównych walut – zauważa Michał Stajniak, analityk w X-Trade Brokers. Efekt? Dolar amerykański w poniedziałek kosztował mniej niż 4 zł, podobnie zresztą jak frank szwajcarski. Wycena euro zjechała poniżej 4,3 zł, zaś za funta trzeba płacić mniej niż 5 zł. Czy to tylko chwilowy pokaz siły naszej waluty, czy też można liczyć na kontynuację trendu?
Fed i Europa pomogły
Dobrą passę złoty w dużej mierze zawdzięcza temu, co działo się ostatnio na światowych rynkach. Jak się okazało, było to zdecydowanie ważniejsze niż chociażby dane z polskiej gospodarki.
– Ubiegły tydzień zakończył się niezwykle udanie dla złotego. Głównie za sprawą piątkowych zwyżek możemy mówić o obecnym teście dolnych ograniczeń kilkutygodniowych konsolidacji na parach walutowych związanych ze złotym. Zwyżce nie przeszkodziły nawet słabsze dane z krajowej gospodarki, gdzie zarówno produkcja przemysłowa, jak i sprzedaż detaliczna okazały się być poniżej prognoz. Rynek i tak spodziewał się słabszych wskazań z uwagi na czynniki kalendarzowe, jednak wskazanie to wstępnie wskazuje na realizację bazowego scenariusza wyhamowania tempa wzrostu w kolejnych miesiącach. W szerszym ujęciu za relatywną siłą złotego z poprzedniego tygodnia stały przede wszystkim czynniki globalne – lepsze nastroje po wynikach wyborów w Holandii oraz posiedzeniu Fedu. Szczególnie ostatnie wydarzenie i „gołębia" podwyżka stóp wyraźnie przeceniły dolara amerykańskiego – mówi Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
– Decyzja Rezerwy Federalnej oraz ostatnie wydarzenia rynkowe doprowadziły do wyraźnego spadku wartości dolara w relacji do złotego i para USD/PLN notowana jest już poniżej 4. Technicznie jest to silny poziom wsparcia i mając na uwadze małe chęci Rady Polityki Pieniężnej do podwyżki stóp procentowych w Polsce, biorąc pod uwagę projekcje inflacyjne, wydaje się, że perspektywy spadkowe dla tej pary pozostają bardzo małe – uważa Stajniak.