Jak wskazuje Paweł Śliwa, analityk DM mBanku, patrząc na historyczne ruchy tej pary przy tym obszarze, w najbliższym czasie bardziej prawdopodobne są spadki. – Ostatnie 12 miesięcy notowań AUD/USD można by opisać trzema liczbami: 0,7750, 0,7500 i 0,7150. Pierwszy z poziomów stanowi bastion podażowy, gdzie każde dojście do 0,7750 kończy się minimum 250-pipsową deprecjacją dolara australijskiego. W ostatnim roku takie zachowanie rynku powtórzyło się przynajmniej pięć razy i każdorazowo wskaźnik Stochastic był mocno wykupiony. Identyczną sytuację widzimy na początku tygodnia. Wskaźnik stochastyczny przyjmuje wartość 92, co sprawia, że szanse na dalsze zwyżki są bardzo małe. Dodatkowym potwierdzeniem nadchodzących spadków byłaby prospadkowa formacja świecowa pod postacią spadającej gwiazdy – uważa Śliwa. Na co więc muszą być gotowi inwestorzy?
– Naturalną konsekwencją powyższego scenariusza powinno być umocnienie dolara amerykańskiego do poziomu 0,7500. Ten poziom dość często w ostatnim okresie wyznacza punkty zwrotne, a tym samym należy się spodziewać, że kupujący umieścili swoje zlecenia kupna w jego okolicach. Większe spadki będą możliwe dopiero po przebiciu wskazanego wsparcia. Kolejne historycznie ważne wsparcie to 0,7150, które w maju i grudniu 2016 r. utworzyło dolne ograniczenie trendu bocznego – uważa analityk DM mBanku.