Wszystko to za sprawą Banku Rezerwy Nowej Zelandii, który podejmie decyzję w sprawie stóp procentowych. Co prawda rynek oczekuje, że główna stopa pozostanie na niezmienionym poziomie (1,75 proc.), jednak sporo na rynku może się dziać po komunikacie po decyzji RBNZ. – Rynek wciąż ma problemy z uchwyceniem strategii banku centralnego, co skutkuje mijaniem się w oczekiwaniach z poważnymi skutkami dla waluty. Ostatnio w lutym rynek spodziewał się dowodów uznania dla siły krajowej gospodarki, które przybliżyłyby termin pierwszej podwyżki. Jednak RBNZ uderzył w neutralne tony, optymizmowi do sytuacji w kraju przeciwstawiając obawy o ryzyka globalne. Wszystko po to, aby zniechęcić rynek do wyprzedzającego dyskontowania zmiany polityki banku i umacniania NZD. Wtedy się udało, gdyż od tamtego czasu NZD/USD stracił ponad 4 proc., i dziwne teraz by było, gdyby RBNZ zrezygnował ze zwycięskiej strategii – uważa Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers.
Zwraca on jednak uwagę także na inne istotne aspekty.
– Wzrost gospodarczy wciąż jest najsilniejszy w całym segmencie G10, inflacja podąża we właściwym kierunku, a gospodarka boryka się z ryzykiem przegrzanego rynku nieruchomości. W tych warunkach podstawy dla dodatkowych gołębich przejawów w komunikacie są dość wątłe. W rezultacie jest bardzo możliwe, że komunikat RBNZ zostanie odebrany jako „nie tak gołębi, jak się spodziewano", co w obliczu odbudowy apetytu na ryzykowne aktywa i spadku obaw o agresywniejszą politykę Fedu usunie ważną barierę blokującą kupowanie NZD. Krótkoterminowe faworyzowanie kiwi może być tematem ostatnich dni marca – przewiduje Białas.