Za 1 franka szwajcarskiego płacono we wtorek 3,865 zł, czyli najwięcej od ponad dwóch lat. To oczywiście oznacza większe raty kredytów powiązanych z frankiem, ale kurs wciąż jest daleki od szczytów z 2016 r. (ponad 4,1 zł) i z 2015 r. (ponad 4,3 zł). Od początku roku frank zyskał 1,5 proc. wobec złotego, a przez ostatnie 12 miesięcy umocnił się o 3,7 proc.
Kurs franka do złotego szedł jednak głównie w ślady notowań euro do franka. Wspólna unijna waluta straciła od początku roku do szwajcarskiej 2,4 proc., a przez ostatnie 12 miesięcy 5,2 proc. We wtorek za 1 euro płacono już tylko 1,09 franka, czyli najmniej od lata 2017 r. Frank korzystał w ostatnich miesiącach jako waluta z bezpiecznej przystani, euro traciło ze względu na pogarszającą się kondycję gospodarczą strefy euro oraz oczekiwania na luzowanie polityki pieniężnej przez Europejski Bank Centralny.
Ulotne prognozy
Mediana prognoz analityków zebranych przez agencję Bloomberga mówi, że na koniec roku za 1 euro powinno się płacić 1,12 franka. Najbardziej „niedźwiedzie" prognozy (analityków BNP Paribas, BBVA i SEB) mówią, że kurs będzie wynosił 1,16 CHF za 1 euro. Najbardziej „bycze" (JPMorgan Chase, MUFG i DZ Banku) mówią o 1,08 franka za 1 euro. Wszystkie te prognozy powstały w czerwcu lub w lipcu, ale wygląda na to, że mogą zostać za jakiś czas skorygowane. Kurs franka niewiele przecież dzieli od poziomu, który największe frankowe „byki" przewidywały na koniec roku.
Zachowanie franka w nadchodzących miesiącach będzie w dużym stopniu zależne od tego, co zrobi EBC – jak mocno zetnie stopy procentowe i czy wznowi skup aktywów w ramach programu QE. – Obniżki stóp procentowych, których spodziewamy się w USA i strefie euro, już zostały w dużej części wycenione przez rynki. Wątpimy jednak w to, czy wznowienie przez EBC zakupów aktywów na okres dwóch lat jest w pełni zdyskontowane. Jest więc więcej przestrzeni, by frank dalej się umacniał wobec euro – twierdzi Hubert de Barochez, analityk Capital Economics.