– Jeszcze w poprzednim tygodniu z Chile napływały informacje, że trwające tam negocjacje płacowe w kopalniach miedzi zakończą się porozumieniem. Jednak już końcówka tygodnia pokazała, że do spokoju w tym kraju jest daleko – i ten fakt ma wyraźne przełożenie na ceny miedzi – wskazuje Dorota Sierakowska z DM BOŚ. W poniedziałek miedź drożała o około 0,5 proc. i za tonę tego surowca trzeba było płacić 5750 dolarów. Dlaczego to, co się dzieje w Chile, jest tak ważne dla miedzi?
– Chile to kraj, w którym wydobywa się najwięcej rud miedzi na świecie – odpowiada za mniej więcej jedną trzecią całkowitego globalnego wydobycia. Tamtejsza produkcja może jednak zostać zaburzona ze względu na informacje o kontynuacji strajków w kopalniach rud miedzi należących do spółek Antofagasta Minerals oraz Teck Resources. Spory w kopalniach są jednak tylko częścią problemu – w Chile wybuchły gwałtowne protesty, w których życie straciło już kilka osób, a które uzasadnione są rosnącymi kosztami życia w tym kraju (wszystko zaczęło się dwa tygodnie temu od protestów studentów przeciwko rosnącym cenom transportu publicznego). Chociaż na razie niepokoje w Chile nie wpłynęły istotnie na produkcję miedzi, to przedłużająca się trudna sytuacja w tym kraju z pewnością będzie potęgować obawy o ograniczenie podaży tego metalu. Pewnym wsparciem dla notowań są także optymistyczne informacje dotyczące złagodzenia konfliktu handlowego na linii USA–Chiny – podkreśla Sierakowska. PRT