– Negocjacje w sprawie brexitu mogą być dość brutalne na ostatniej prostej. Czasu pozostało niewiele, a rynki do tej pory zdawały się zupełnie ignorować możliwość „bezumownego" rozwodu – podkreśla Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
To jeszcze nie koniec
Według rynkowych plotek na tym nie koniec wstrząsów. W środę strona brytyjska może przedstawić przepisy, które będą naruszeniem dotychczasowych ustaleń brexitowych.
– W środę premier Johnson ma przedstawić nowe przepisy dotyczące m.in. przyszłości granicy z Irlandią. Te zmiany to nic innego jak złamanie ustaleń, które były negocjowane przez wiele miesięcy, i takie stanowisko Wielkiej Brytanii może rodzić poważne ryzyko zerwania aktualnych negocjacji. To wszystko może być tylko agresywna strategia, by ugrać jak najwięcej w negocjacjach handlowych, które muszą się zakończyć do połowy października, ale z Johnsonem nigdy niczego do końca nie wiadomo. Z drugiej strony prawdopodobne jest, że strona unijna będzie cierpliwie znosić wybryki Johnsona, licząc, że na koniec zwycięży dyplomatyczny pragmatyzm. Inwestorzy najwyraźniej są podobnego zdania i nie reagują zbyt nerwowo (choć negatywnie), ale w obliczu nowych informacji zwyżki funta stają się coraz trudniejsze – wskazuje Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers. Czy więc funt skazany jest na deprecjację?
„W trwających od 2016 roku negocjacjach strona europejska była przygotowana na duże ustępstwa. Jest także całkiem możliwe, że nawet po złamaniu umowy brexitowej negocjacje będą kontynuowane. Nie powinno to jednak dawać cienia nadziei rynkowi walutowemu. W obecnych okolicznościach porozumienie w sprawie długoterminowych relacji nie mogłoby tak naprawdę zawierać gospodarczo istotnej części. Ponadto żadna umowa nie byłaby »długoterminowa«, gdyby Brytyjczycy trzymali się jej tylko przez siedem miesięcy. Nie jest to sposób na zapewnienie stabilnego otoczenia inwestycyjnego" – uważają eksperci Commerzbanku.
Konrad Białas podkreśla natomiast, że ważne dla funta będzie również otoczenie rynkowe. Szczególnie po wydarzeniach ubiegłego tygodnia jest ono jednak wielką niewiadomą. – Nie zdziwiłbym się, gdyby przy powrocie powszechnego nastawienia risk-on i deprecjacji dolara wróciłoby lekceważące podejście inwestorów do czynników ryzyka związanych z brexitem i kurs GBP/USD odbiłby w górę. Ale po zamieszaniu z ubiegłego tygodnia (tąpnięcie Nasdaq, korekta dolara) przekonanie do wakacyjnych trendów zostało zachwiane, a nowe brexitowe doniesienia tylko dolewają oliwy do ognia i przyspieszają ucieczkę inwestorów z długich pozycji na GBP/USD – mówi przedstawiciel TMS Brokers.