– Inwestorzy patrzą już w kierunku 3000 USD wobec coraz bardziej rygorystycznych norm emisyjnych, które prowadzą do tego, że w produkcji katalizatorów do silników benzynowych potrzeba coraz więcej wspomnianego metalu. Do tego dochodzi dużo niepewności dotyczącej samej podaży. Na rynku palladu od wielu lat mamy do czynienia z deficytem i po ostatniej katastrofie w kopalniach Nornickel ten rok prawdopodobnie przyniesie kolejny wyraźny niedobór metalu – wskazują analitycy X-Trade Brokers.
Jak zauważają, ostatnie dni na tym rynku to popis byków. – Nowe rekordowe poziomy zostały osiągnięte pierwszy raz w minioną środę, kiedy to pokonane zostały szczyty z początku 2020 r. Następnie cena silnie wzrosła w piątek, ale ostatecznie to wciąż ze środy pochodzi najwyższe dzienne zamknięcie. Na ten moment cena nie zamknęła się jeszcze nigdy powyżej 2900 dolarów za uncję, choć są ku temu spore szanse, biorąc pod uwagę impet cenowy – uważają eksperci.
Jakie poziomy notowań są w zasięgu? – Potencjalny cel dla palladu to oczywiście 3000 dolarów za uncję, a następnie 3250 dolarów za uncję, gdzie znajduje się zniesienie 127,3 cofnięcia z zeszłego roku. Kluczowe wsparcie krótkoterminowe to 2850 dolarów za uncję oraz kolejne 2700 i 2500 dolarów za uncję – wyliczą eksperci. PRT