Spowolnienie w strefie euro wyzwaniem dla eksporterów

Spółki przemysłowe nastawione na eksport nie będą miały dużo lżej w 2024 roku. Wśród głównych wyzwań są spowolnienie popytu na kluczowych rynkach, presja kosztów wynikająca ze wzrostu płac i umacniający się złoty.

Publikacja: 04.03.2024 06:00

Spowolnienie w strefie euro wyzwaniem dla eksporterów

Foto: Adobe Stock

W 2023 roku spółki przemysłowe nastawione na eksport mierzyły się z rosnącymi kosztami i osłabieniem popytu w Europie wynikającymi z ograniczania wydatków przez konsumentów, co nie pozostało bez wpływu na ich przychody i wyniki. Czy w tym roku będą miały korzystne warunki do odbudowy przychodów? Trudna sytuacja gospodarcza na największych rynkach eksportowych nie daje zbyt wielu powodów do optymizmu. Oczekiwane odbicie w 2024 roku może ominąć niektóre branże przemysłu.

Odbicie pod znakiem zapytania

Prognozy ekonomistów na 2024 rok zakładają ożywienie w krajowej gospodarce, co kontrastuje z niepewnymi perspektywami wzrostu największych gospodarek strefy euro z Niemcami na czele. Dlatego zdaniem ekonomistów Banku Pekao trzeba się liczyć ze scenariuszem, że relatywnie słabe ożywienie gospodarki w strefie euro może utrudniać szybsze odbicie popytu w branżach silnie zorientowanych na sprzedaż zagraniczną. Wskazują oni, że pod znakiem zapytania stoi skala odbicia koniunktury w branżach wytwarzających dobra konsumpcyjne trwałego użytku, pośrednie i inwestycyjne. – W kraju czynnikiem hamującym mogą być w ich przypadku utrzymujące się wysokie stopy procentowe, a także słabnąca aktywność inwestycyjna firm. Dodatkowym obciążeniem dla większości z tych sektorów jest silna orientacja na eksport do Europy Zachodniej (głównie Niemiec), gdzie spodziewane ożywienie będzie opóźnione i znacznie słabsze, dodatkowo obciążone przez zastój w tamtejszym sektorze budowlanym, a być może również motoryzacyjnym – uważają eksperci banku.

Zdaniem ekonomistów część branż eksportowych w przetwórstwie przemysłowym w 2024 roku będzie nadal odczuwać negatywne skutki spowolnienia popytu w strefie euro, a zwłaszcza w Niemczech, które są najważniejszym kierunkiem polskiego eksportu. Według nich dotknie to istotnie branżę meblarską i urządzeń elektrycznych. Dodatkowo słabe perspektywy eksportowe rysują się przed sektorem metalowym. Ich zdaniem słabe warunki dla ożywienia w branżach najsilniej nastawionych na eksport będą jednymi z czynników hamujących wzrost gospodarczy w 2024 roku.

Czytaj więcej

Firmy przemysłowe nastawione na eksport będą miały pod górkę

– Poprawa koniunktury w kraju i w mniejszym stopniu w Europie powinna sprawić, że bieżący rok będzie dla krajowego przetwórstwa popytowo lepszy niż poprzedni. Część branż mocno bazująca na eksporcie może jednak, zwłaszcza w pierwszej połowie 2024 roku, odczuwać skutki niższego popytu krajów strefy euro (słabym punktem jest m.in. wciąż nasz główny partner handlowy – Niemcy). Problem ten może dotykać m.in. silnie eksportową branżę meblarską oraz urządzeń elektrycznych. Ta druga może być dodatkowo obciążona możliwym spowolnieniem unijnej branży motoryzacyjnej, w której niepewne są nie tylko perspektywy popytu w UE, ale też eksportu poza Wspólnotę. Dodatkowo z uwagi na dekoniunkturę w unijnym sektorze budowlanym relatywnie słabe perspektywy rysują się także przed sektorem metalowym – wyliczają eksperci.

Zdaniem ekonomistów w najmniej korzystnym położeniu są branże, przed którymi rysują się słabe perspektywy popytowe, a jednocześnie wykazują dużą wrażliwość na wzrost kosztów płacowych. Do nich można zaliczyć producentów mebli, branżę będącą jeszcze do niedawna lokomotywą polskiego eksportu. Dlatego jak pokazuje przykład Grupy Forte, która przechodzi trudny okres naznaczony spadkiem zamówień i wyraźnym pogorszeniem wyników, firmy zaczynają szukać oszczędności, co oznacza m.in. zwolnienia pracowników. W przypadku Forte redukcje obejmą łącznie 237 pracowników, co według szacunków zarządu spółki pozwoli na redukcję kosztów osobowych grupy w skali roku o ok. 16 mln zł.

W lepszej sytuacji pozostają firmy o bardziej zdywersyfikowanej geograficznie strukturze sprzedaży, jak np. Arctic Paper. Odbicie popytu widoczne w zamówieniach, będące efektem ożywienia na rynku papieru i celulozy, daje nadzieję na poprawę sytuacji papierniczej grupy. Jednocześnie jej prezes Michał Jarczyński zawraca uwagę na mniej optymistyczne sygnały z rynku niemieckiego, który w 2023 r. odpowiadał za około 22 proc. jej przychodów. – Niepokoi nas sytuacja gospodarki niemieckiej, gdzie od pięciu kwartałów z rzędu mamy do czynienia ze stagnacją i nie bardzo widać perspektywy na poprawę tej sytuacji – zauważa. Podkreśla, że stanowi to jeden z czynników niepewności dla grupy w zakresie otoczenia rynkowego.

Motoryzacja wróciła do formy

W lepszej sytuacji pozostaje przemysł motoryzacyjny, który w 2023 r. nadrabiał zaległości produkcyjne po okresie zastoju wywołanym zawirowaniami w globalnych łańcuchach dostaw. Po kilku kryzysowych latach produkcja i sprzedaż nowych samochodów nabrały tempa, stwarzając rodzimym dostawcom komponentów i części samochodowych korzystne warunki do odbudowy przychodów. – Najważniejszym kierunkiem polskiego eksportu motoryzacyjnego w dalszym ciągu pozostają Niemcy. Pomimo że w 2023 r. tamtejsza gospodarka według wstępnych szacunków uległa osłabieniu, to w okresie tym odnotowano wzrost eksportu do naszego zachodniego sąsiada zarówno w kategorii pojazdów, jak i części oraz akcesoriów. Zwiększenie eksportu w tych kategoriach obserwujemy również w relacjach z innymi dużymi odbiorcami, takimi jak Włochy czy Francja. Stanowi to efekt polepszenia sytuacji branży motoryzacyjnej po wymagającym okresie pandemii oraz kryzysu na rynku półprzewodników – wyjaśnia Martyna Górecka, analityczka sektorowa mBanku.

Dlatego przewiduje, że po odbiciu w 2023 r. zwyżki w bieżącym roku mogą nie być już tak silne jak w roku poprzednim, ale w jej ocenie perspektywy dla całej branży motoryzacyjnej pozostają umiarkowanie pozytywne.

– Dodatkowo w drugiej połowie roku gospodarka niemiecka ma szansę wyjść z najtrudniejszego momentu i to także byłoby pozytywnym impulsem dla krajowych eksporterów. Jednocześnie zauważamy znaczący wzrost sprzedaży akumulatorów stosowanych w autach elektrycznych, których głównym odbiorcą są Niemcy. Wyzwaniem mogą być tutaj jednak docierające informacje o spadku popytu na ten rodzaj pojazdów – wskazuje ekspertka.

Głównym wyzwaniem w branży pozostaje natomiast niesłabnąca presja kosztów. Krajowe firmy produkujące części na potrzeby fabryk samochodowych z powodu szybkiego tempa wzrostu kosztów mają spory problem z utrzymaniem rentowności, zwłaszcza w sytuacji, gdy ich możliwości przenoszenia tych kosztów na odbiorców są ograniczone.

Spowolnienie w Niemczech wyzwaniem dla branż nastawionych na eksport

Kraje zachodniej Europy stanowią główny kierunek polskiego eksportu. Rok 2023 przyniósł nieznaczny spadek eksportu do krajów Unii Europejskiej – eksporterzy z Polski wysłali na unijne rynki towary warte 262,2 mld euro, co jest wynikiem o 0,1 proc. słabszym niż rok wcześniej. Udział tej części odbiorców zmniejszył się do 74,7 proc., z 75,8 proc. w 2022 r.

Miniony rok przyniósł wyraźne wyhamowanie wzrostu największych europejskich gospodarek. Niemcy, czyli największa gospodarka strefy euro i nasz najważniejszy partner handlowy (z 27,9-proc. udziałem w całości polskiego eksportu za 2023 r.), w IV kwartale 2023 r. zanotowały spadek PKB rok do roku o 0,3 proc., po dwóch wcześniejszych kwartałach zerowego wzrostu z rzędu. Udało się wprawdzie uniknąć technicznej recesji, ale perspektywy na 2024 r. nie dają jednak zbyt wielu powodów do optymizmu. Najnowsza prognoza niemieckiego rządu dotycząca PKB na 2024 r. została zrewidowana do zaledwie 0,2 proc. wzrostu, z 1,3 proc. poprzednio.

W ocenie Piotra Popławskiego, ekonomisty ING BSK, perspektywy branż eksportowych w Polsce najprawdopodobniej pozostaną względnie trudne w 2024 r. – Problemem pozostaje ciągle słaba koniunktura w Niemczech, które nie mogą sobie poradzić ze skutkami odejścia od tanich surowców energetycznych z Rosji. Relatywnie lepiej radzą sobie kraje południowe, np. Włochy, ale polskie relacje handlowe z nimi są mniej intensywne. Już spowodowało to problemy m.in. w branży meblarskiej, której istotna część produkcji trafiała do naszego zachodniego sąsiada – zauważa.

Jednocześnie wskazuje, że coraz mocniej widać również efekty mocnego złotego i konkurencji z Azji. – Według ankiet NBP zbyt mocny złoty jest najpoważniejszym problemem od 2008 r. Do tego dokłada się wysoki wzrost wynagrodzeń w kraju. Co więcej, część gospodarek azjatyckich korzysta z tanich surowców z Rosji (prawdopodobnie sprzedawanych poniżej cen rynkowych). W niektórych branżach problem konkurencji z Azji na razie hamują napięcia w rejonie Kanału Sueskiego i związany z tym skokowy wzrost kosztów frachtu z Azji – wyjaśnia. Dodatkowym problemem dla polskiego przemysłu, który dostrzega ekspert, jest relatywnie słaby popyt wewnętrzny. – Choć dochody gospodarstw domowych (po uwzględnieniu inflacji) rosną szybciej niż przed pandemią, Polacy decydują się relatywnie dużo oszczędzać. To dodatkowo osłabia odbudowę popytu wewnętrznego w kraju – zauważa.

Firmy
Śnieżka wypłaci sowitą dywidendę
Firmy
KNF zatwierdziła prospekt PTWP
Firmy
Wreszcie przełom na rynku IPO. Ale nie na GPW
Firmy
Cognor wypatruje ożywienia na rynku
Firmy
Start-upy mają problem – inwestycje VC zamarły
Firmy
Pokaźna dywidenda z Elektrotimu