Słabną meble, płyty, nawet papier

Przemysł drzewny traci grunt pod stopami i swoje konkurencyjne przewagi. W eksportowy biznes uderzyły: inflacja, kryzys energetyczny i surowcowy. Już tylko cud może zatrzymać dewastujące produkcję, pogłębiające się z każdym kolejnym miesiącem załamanie sprzedaży.

Publikacja: 22.03.2023 21:00

Słabną meble, płyty, nawet papier

Foto: Adobe Stock

Statystyki są nieubłagane: jeśli obecny trend się utrzyma, meblarzom nie uda się w tym roku sprzedać co czwartego gotowego stołu czy szafy. Coraz częściej milkną linie produkcyjne w fabrykach płyt drewnopochodnych, bo nie ma chętnych na 30 proc. oferowanych płyt, które zwykle sprzedawały się na pniu, a dziś okazują się droższe niż u europejskiej konkurencji. Ze względu na kłopoty ze zbyciem papieru zwalniają obroty kombinaty celulozowe, w ślad za tym słabną i hamują fabryki opakowań.

Producenci tzw. stolarki ogrodowej są w najbardziej dramatycznej sytuacji – praktycznie nikt już nie zamawia altanek czy sztachet. Spowolnienie w gospodarce to nie czas na ekstrawagancje. Stąd spadek sprzedaży drzewnej galanterii nawet o 90 proc.

Koniunktura na meble, ale też papier, tarcicę, stolarkę budowlaną czy płyty drewnopochodne z liczących się w świecie polskich firm topniała już od wiosny zeszłego roku, gdy wybuch wojny za naszą wschodnią granicą przyspieszył kryzys energetyczny i rozregulował rynki. Teraz drzewny biznes jeszcze przybliżył się do krawędzi. Za nią już tylko krach i załamanie koniunktury – straszą pesymiści.

200 tys.

pracowników zatrudniały w kraju w dobrych czasach firmy meblarskie. Obecne spowolnienie już spowodowało kilkunastotysięczne redukcje

Widmo zwolnień

– Rok temu, gdy branży drzewnej udało się błyskawicznie odbudować straty po covidowym tsunami i falach lockdownów, łudziliśmy się, że polskiej przedsiębiorczości nic już nie zmoże. Wojna pogłębiła jednak energetyczne turbulencje, szybko pojawiły się drożyzna surowcowa, przerwy w łańcuchach dostaw i braki podstawowych materiałów. Błędy w zarządzaniu finansami państwa rozkręciły inflację. Ruszyliśmy spiralą w dół – ocenia Michał Strzelecki, dyrektor Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli. Branża, która w dobrych czasach zatrudniała ok. 200 tys. ludzi, zaczęła ostrzej hamować i ograniczać zatrudnienie wpierw pracowników rekrutowanych przez agencje. Gdy na rynku spadło zainteresowania meblami, bo mieszkańcy nie tylko Polski, Niemiec i całej Europy na pilniejsze potrzeby niż domowe sprzęty zaczęli wydawać pieniądze, rodzime firmy meblowe zaczęły ograniczać produkcję i ciąć zatrudnienie nawet cennych fachowców – mówi Strzelecki. To w ostatnich miesiącach braku stabilizacji z fabryk odeszło kilkanaście tysięcy osób – dodaje dyrektor OIGPM.

20–25 proc.

spadły zamówienia na meble na rynku krajowym i w eksporcie w ostatnich miesiącach z powodu dekoniunktury.

Jędrzej Kasprzyk, szef Stowarzyszenia Producentów Płyt Drewnopochodnych, przyznaje, że w jego firmie trzeba coraz częściej wyłączać którąś z linii produkcyjnych, bo rośnie problem ze zbytem materiału dla meblarzy. Koszty energii i ceny drewna z polskich lasów tak poszybowały, że nasze produkty błyskawicznie zrobiły się niekonkurencyjne na najważniejszych rynkach europejskich – narzeka Kasprzyk. – W branży można usłyszeć mało zabawny żart, że tylko krok dzieli nas od chwili, gdy polski surowiec zacznie wypierać na globalnych rynkach chińskie drewno z niemieckim certyfikatem – mówi analityk SPPD.

Dobici certyfikatem

Zresztą taki efekt polityki państwowych leśników był do przewidzenia: już jesienią zeszłego roku, kiedy Lasy planowały pozyskanie drewna na aktualny sezon, ceny wywoławcze surowca, nawet tego pośledniejszej jakości, ustalano na pułapie 30–40 proc. wyższym niż w poprzednim 2021 r.

Rafał Szefler, dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego, przypomina, że leśnicy w końcu minionego roku jakby stracili instynkt, zupełnie nie miarkując cen. Przeciwnie – byli pewni swego: nakręcali surowcową drożyznę podsycaną panicznymi obawami, że w kraju zabraknie węgla i biomasy na opał. Panika i presja dotowanej przez państwo energetyki na „zielony” drzewny rynek zrobiła swoje. Poważnie potraktowano wezwania, że kto żyw, powinien gromadzić zapasy chrustu. Ubiegłoroczne drzewne i cenowe zamieszanie, nieracjonalne, zawyżone ceny surowca, do tego drastyczny spadek koniunktury sprawiły, że wykorzystujący drewno przemysł znalazł się w potrzasku.

Jak odzyskać konkurencyjność, jeśli ceny polskiego surowca są dziś najdroższe w Europie?

Strzelecki przypomina, że wyjścia z matni nie ułatwia drzewiarzom polityczny spór w polskim rządzie o certyfikaty FSC na drewno i wycofywanie się kolejnych dyrekcji Lasów Państwowych z procedury potwierdzającej, że surowiec jest w kraju pozyskiwany zgodnie z wymogami zrównoważonej gospodarki leśnej.

– Politycy Solidarnej Polski w swych przedwyborczych kampaniach mogą sobie straszyć, że zasady przyznawania certyfikatów ustalają Niemcy, a oczekiwania inspektorów FSC są zbyt daleko idące. Ale brak odpowiednich świadectw pochodzenia drewna podcina korzenie eksportowego biznesu. To nasi klienci z Europy i świata zdecydowali: zamówią polskie meble tylko i wyłącznie z certyfikatem FSC – mówi Strzelecki.

Firmy
Wreszcie przełom na rynku IPO. Ale nie na GPW
Firmy
Cognor wypatruje ożywienia na rynku
Firmy
Start-upy mają problem – inwestycje VC zamarły
Firmy
Pokaźna dywidenda z Elektrotimu
Firmy
Cognor w tym roku nie wypłaci dywidendy. Kurs w dół
Firmy
Vivid Games opowiada o planach na 2024 r.