W trakcie czwartkowej sesji akcje Forte traciły nawet prawie 10 proc., wyznaczając tegoroczny dołek notowań. Była to odpowiedź inwestorów na rozczarowujące wyniki meblarskiej grupy – stratę operacyjną i znaczący spadek przychodów. Zarząd Forte wyjaśnia, że na obniżenie rentowności wpłynęły wysokie koszty surowców i materiałów do produkcji (przede wszystkim drewna i materiałów drewnopochodnych), których przeniesienie na odbiorcę następuje z dużym opóźnieniem oraz bardzo duże spowolnienie na rynku meblowym, szczególnie w zakresie sprzedaży mebli skrzyniowych, które negatywnie wpłynęło na dynamikę sprzedaży mebli na wszystkich rynkach obsługiwanych przez spółkę, a w szczególności na rynku niemieckim. – Splot negatywnych okoliczności w końcówce niskiego sezonu, który zazwyczaj jest słabszy, a tym razem miało miejsce wręcz załamanie popytu. W ujęciu ilościowym sprzedaż mebli w trzecim kwartale 2022 roku była o 40 proc. niższa rok do roku, co pomimo 20-proc. wzrostu cen mebli r./r. spowodowało 26-proc. spadek sprzedaży. Nawet Tanne, fabryka płyty, która do tej pory amortyzowała negatywne tendencje w podstawowej działalności, również zanotowała 17-proc. spadek sprzedaży – zauważa Dariusz Dadej, analityk Noble Securities. W dalszym ciągu wyzwaniem pozostaje presja kosztowa. – Wysokie koszty surowców i materiałów do produkcji, których przeniesienie na odbiorcę następuje z dużym opóźnieniem, spowodowały, że spółka zaraportowała bardzo słabe szacunki wyników za III kwartał. Dodatkowo od 2023 roku wpływ będzie miało spotowe rozliczenie cen energii, które spółka zamierza ograniczać w 10–12 proc. poprzez instalacje fotowoltaiczne – wyjaśnia.

Według zarządu Forte tak słabego kwartału nie miało od lat. – Do tej pory od września widoczne było odbicie sprzedaży, które tym razem nie nastąpiło. Wygląda na to, że IV kwartał (wysoki sezon) ustabilizuje się, ale niestety na niskim poziomie. Co do perspektyw 2023 r., to według przedstawicieli spółki powtórzenie wyników 2022 roku będzie sukcesem. Największym problemem będzie prawdopodobnie odbudowanie stabilnego popytu, które można rozważać dopiero od 2024 roku, a które będzie wymuszać duże oszczędności kosztowe – wskazuje Dadej.