Według zarządu firmy Toya wpływ napaści zbrojnej Rosji na Ukrainę na przyszłe wyniki grupy uzależniony będzie m.in. od długości trwania wojny i sankcji gospodarczo-politycznych nakładanych przez społeczność międzynarodową na agresora. Pośrednio może również oddziaływać na pogorszenie koniunktury ogólnoświatowej, ale oszacowanie wpływu tej sytuacji na firmę jest dziś trudne ze względu na jej złożoność i możliwość realizacji wielu scenariuszy.

Czytaj więcej

Toya coraz lepiej radzi sobie za granicą

Toya nie posiadała żadnych aktywów w Ukrainie, Rosji i Białorusi. Podaje też, że ubiegłoroczne transakcje z klientami mającymi siedziby w tych krajach miały charakter krótkoterminowy i zostały już rozliczone. Jednocześnie zarząd nie wyklucza, że wojna może mieć bezpośredni wpływ na tegoroczne wyniki grupy, ale z obecnej perspektywy ocenia to zagrożenie jako mało prawdopodobne ze względu na dużą geograficzną dywersyfikację sprzedawanych produktów. W ubiegłym roku grupa Toya wypracowała 686,7 mln zł przychodów, z czego 6,3 proc. uzyskała na rynku ukraińskim, 2,7 proc. na białoruskim i 1,2 proc. na rosyjskim.

W 2021 r. firma poprawiała zarówno przychody, jak i zyski. Te pierwsze zwyżkowały na poziomie skonsolidowanym o 26,7 proc. To głównie zasługa dobrych rezultatów osiągniętych na kluczowych rynkach, czyli w Polsce, Rumunii i Chinach. Wysoka sprzedaż przełożyła się też na zwyżkę zysków. Zysk netto wyniósł 77,4 mln zł i wzrósł o 19,2 proc. Tym samym kolejny rok z rzędu Toya mogła pochwalić się rekordowymi wynikami. Według zarządu wpływ na nie miała duża dbałość o to, aby oferta produktowa grupy była w pełni dostępna dla każdego klienta.