Krajowe otrzymały 31 proc. akcji, a zagraniczne 41 proc., czyli o 10 pkt. proc. więcej niż polskie. I od razu wzbudziło to protesty.

Minister skarbu Aleksander Grad mówił wcześniej, że zależy mu, aby w ofercie PZU udział wzięły zagraniczne fundusze, zwłaszcza emerytalne z USA. Promocję prowadzono na trzech kontynentach. – W obrotach GPW inwestorzy indywidualni, instytucje krajowe oraz zagraniczne mają około jednej trzeciej udziału. Ale zagraniczni gracze dostali aż 41 proc. puli – mówi nam członek zarządu jednego z funduszy emerytalnych. – Nie rozumiemy, dlaczego preferowano ich kosztem krajowych inwestorów – dodaje.

Pod nazwiskiem uwag nikt nie chce zgłaszać. OFE składu portfela i planów nie komentują. Zarządzający TFI, po tym jak kwestionowali przydział akcji PGE, nie chcą już komentować sprawy pod nazwiskiem. Niektórzy zarządzający twierdzą, że na ofercie PZU minister Grad da zarobić funduszom hedgingowym, które już wystawiają akcje PZU na sprzedaż. Ale zdania są podzielone. – Słyszałem o ofercie funduszy hegde, ale z tego, co wiem, dotyczą wcześniej skupionych akcji pracowniczych – mówi jeden z zarządzających.

Resort skarbu podkreśla, że tylko inwestorzy indywidualni mogą być zadowoleni, bo redukcji w transzy dla nich nie było. Ale od razu mieli narzucony limit do 30 akcji na osobę (do 80 w przypadku pracowników PZU). Średnio i tak zapisywali się na 28 akcji. – Inwestorzy zagraniczni też nie są usatysfakcjonowani, ale przy dziewięć razy większym popycie niż dostępna pula akcji, wszystkie instytucje dostały mniej niż chciały kupić – mówi Maciej Wewiór, rzecznik resortu skarbu.