Z dokumentu, do którego dotarliśmy, wynika, że sędzia Dorota Bugajna-Sporczyk zawiesiła postępowanie i nie wpisała do rejestru dwóch nowych członków zarządu i rady nadzorczej.

Operator wnioskował o to pod koniec kwietnia. Była to reakcja na powstałe wakaty we władzach spółki. Zarząd przerzedził się po tym, jak prokuratura zatrzymała dwóch menedżerów Ery. Jeden z nich – Tomasz H. – zrezygnował, drugi – Klaus T. – został odwołany.

Z powodu sporu właścicielskiego o Erę Tomasz H. i Klaus T. byli od pewnego czasu jedynymi członkami zarządu wpisanymi w KRS. Odpis z rejestru to dla wielu podmiotów źródło potwierdzające, kto może reprezentować firmę. Dlatego Era chciała, aby uwidoczniono w nim nowych członków zarządu: Dariusza Łukasiewicza i Michaela Wilkensa oraz nadzorcę – Adama Tomczyńskiego. Zastąpił on Aleksandra Myszkę (byłego prezesa Telewizji Polsat kontrolowanej przez Zygmunta Solorza-Żaka, który – poprzez Elektrim – jest uwikłany w spór o Erę). Tomczyńskiego powołało do rady nadzorczej PTC zgromadzenie wspólników 15 kwietnia.

Sędzia nie wprowadziła zmian w KRS operatora Ery właśnie z powodu sporu właścicieli. Przypomniała, że inny sąd rozstrzyga, czy Elektrim Telekomunikacja (spółka zależna Vivendi) jest udziałowcem PTC, oraz że pięciu członków rady nadzorczej nie jest wpisanych do KRS. „Skoro istnieją wątpliwości co do pięciu osób ze składu rady, to nie można uznać, że decyzje podjęte przez tę radę są zgodne z prawem i umową spółki” – napisała.

Mimo wszystko sąd nie dopuścił do postępowania w sprawie zmian w KRS spółek zależnych francuskiego Vivendi. Rozpatrywanie wniosku jednej z nich – Carcomu – o kuratora dla PTC – trwa.