Nie jest to dobra wiadomość dla akcjonariuszy, bo firma miała wtedy przychody prawie o połowę niższe niż w tym samym czasie w 2009 r., zysk netto był zaś niższy prawie o dwie trzecie.

– To kwestia przesuwających się inwestycji. Z powodu braku finansowania albo ostrożności inwestorów są one realizowane nawet z 1,5-rocznym poślizgiem – tłumaczy prezes Remaku Marek Brejwo. – Rok 2011 powinien być dla nas znacznie lepszy – zapewnia. Wiąże się to głównie z dużymi przetargami w energetyce, które będą wtedy rozstrzygane. Tegoroczne obroty zarząd szacuje na 140–150 mln zł. W przyszłym roku mają wynieść ponad 200 mln zł. Spółka negocjuje kilka kontraktów wartych po kilkanaście milionów złotych.

Udział eksportu w obrotach spółki to około 80 proc. Według zarządu Remaku nie powinien on ucierpieć w wyniku kryzysu finansowego w UE. – Energetyka skutecznie unika tych zawirowań, głównie dlatego, że dyrektywy UE nakładają na członków obowiązek inwestycji w tej branży – tłumaczy prezes. Narzeka jednocześnie na spadające marże.

Według Brejwy spowoduje to obniżkę rentowności netto Remaku nawet o 20 procent. Jeśliby się to sprawdziło, zysk netto spółki w 2010 r. wyniósłby około 5,5 milionów złotych. W ubiegłym roku wyniósł 11,9 mln zł, przy 258 mln zł przychodów.