Należący do EM&F Empik.com zostanie wniesiony do Merlina, a po podniesieniu kapitału 60 proc. akcji w spółce będzie należało do grupy. Pozostałe 40 proc. trafi do udziałowców Merlina, którzy do końca 2012 r. mają za nie uzyskać 115–130 mln złotych – przez sprzedaż na giełdzie lub wykup przez EM&F.
Jednym z głównym warunków zawieszających transakcję jest zgoda Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Pojawiają się pierwsze głosy, że pozycja firm może być zbyt mocna. – Pierwsze rozmowy z Merlinem przeprowadziliśmy blisko rok temu. Z jednym z właścicieli firm prowadzimy interesy, więc była to wspólna inicjatywa. Dawno zbadaliśmy ewentualną transakcję od strony udziałów rynkowych i naszym zdaniem nie zagraża ona zbytnią koncentracją. Pozycja Empiku jest bardzo daleka od progu 40 proc. wartości rynku – mówi „Parkietowi” Maciej Dyjas, przewodniczący rady nadzorczej EM&F i prezes Eastbridge, jego głównego udziałowca.
– Rynek książki wart jest około 2 mld zł, z czego Empik odpowiada za 400 mln zł, a Merlin za ok. 30–40 mln zł. Jesteśmy na nim liczącym się graczem, ale daleko nam do dominacji, dlatego nie spodziewam się problemów ze strony władz antymonopolowych – mówi Maciej Szymański, prezes EM&F.
Jego zdaniem sprzedaży internetowej nie powinno się liczyć oddzielnie – to tylko jeden z kanałów dystrybucji, a nie rynek. Jednak gdyby UOKiK przyjął taką zasadę, to także nie powinno być problemu. Z danych Euromonitor International wynika, że w 2009 r. udział Empiku w polskim e-handlu wynosił tylko 1,9 proc., a Merlina 2,8 proc.
EM&F zgody na transakcję spodziewa się jesienią i jeszcze przed świętami chce rozbudować ofertę Merlina o kategorie sprzedawane już przez EM&F, jak zabawki, odzież, kosmetyki. – Empik jest jasno kojarzony z określonym asortymentem, dlatego nie planujemy w jego wypadku dużych zmian. Woleliśmy kupić inny sklep z mocną marką, który umożliwi nam realizację tego planu – dodaje Maciej Szymański.