– Poziom 3–3,5 długu netto do EBITDA to okolice górnej granicy bezpiecznego poziomu zadłużenia. W przypadku takiej spółki jak AmRest, która generuje przyzwoite przepływy pieniężne z działalności operacyjnej, taki poziom wydaje się akceptowalny – mówi Małgorzata Kloka, analityk UniCredit CAIB. Podobnego zdania jest Marek Czachor z Erste Securities. – Przy takich przepływach operacyjnych, jakie ma AmRest, podany poziom zadłużenia nie jest niepokojący. On wynika też po części z ambitnych planów inwestycyjnych grupy. W razie potrzeby te plany zawsze można przyciąć – mówi. Podkreśla, że ostatnia udana emisja obligacji pokazuje, iż spółka nie ma problemów z pozyskaniem finansowana od inwestorów.

AmRest jest najbardziej ekspansywną siecią na naszym rynku. W tym roku zamierza otworzyć  łącznie ponad 100 lokali, a planowana wartość inwestycji to aż 400 mln zł. Tymczasem widać, że kryzys nie pozostaje bez wpływu na wyniki gastronomicznej grupy. Pierwszy kwartał miała bardzo słaby. Zarząd sygnalizuje, że drugi kwartał będzie już lepszy. Wynikom finansowym ciążą też koszty rozwoju sieci La Tagliatella.

Wczoraj – na mocno spadającym rynku – papiery AmRestu taniały o prawie 1 proc. do 83,77 zł. Od początku roku kurs spadł o 14 proc. Ma potencjał wzrostowy – uważają analitycy. Kilka dni temu Erste podniósł rekomendację dla AmRestu do „akumuluj" z „trzymaj", jednocześnie wyznaczając cenę docelową dla akcji na poziomie 93 zł. Nieco bardziej sceptyczny jest Trigon DM, który pod koniec maja obniżył zalecenie do „trzymaj" z „kupuj", a cenę do 85 zł z 88 zł.