Emocje wokół Polskiego Jadła narastają. Kilka tygodni temu rynek żył ostrym konfliktem pomiędzy Janem Kościuszką, prezesem i największym udziałowcem Polskiego Jadła, oraz akcjonariuszem Krzysztofem Moską. Teraz inwestorzy zadają sobie ważniejsze pytanie: czy spółka przetrwa. To przede wszystkim zależy od wierzycieli.
Jednym z nich jest Bank Pocztowy, który na początku października wypowiedział spółce kredyt. Zarząd Polskiego Jadła jest rozżalony postępowaniem banku. Zarzuca mu brak dobrej woli – takie wnioski płyną z pisma, do którego dotarł „Parkiet". Polskie Jadło zawiadomiło też radę nadzorczą banku.
Nieruchomości rozwiążą problem?
Zadłużenie spółki w Banku Pocztowym wynosi prawie 10?mln zł. Zarząd podkreśla, że należności banku są w pełni zabezpieczone hipoteką na nieruchomościach. Polskie Jadło zaapelowało do banku „w imię zdrowego rozsądku" o podjęcie współpracy w celu sprzedaży nieruchomości. Z pisma wynika, że podjęcie takich kroków zarząd Polskiego Jadła sugeruje już od półtora roku.
Co ciekawe, o problemach Polskiego Jadła rynek dowiedział się dopiero kilka tygodni temu. Kościuszko twierdzi, że źródłem kłopotów jest m.in. obecność Moski w akcjonariacie. Wskazuje, że jeden z ważnych kontrahentów bał się spekulacyjnego charakteru inwestycji Moski i dlatego wycofał się ze współpracy z Polskim Jadłem. A to zaszkodziło wynikom firmy.
Bank: jesteśmy otwarci
Z uwagi na tajemnicę bankową Bank Pocztowy nie chce mówić o szczegółach umowy z Polskim Jadłem. – Możemy jedynie stwierdzić, że Bank Pocztowy podejmuje kroki w kierunku odzyskania należności zgodne z zapisami umowy i prowadzi działania windykacyjne w obrębie ustanowionych zabezpieczeń – mówi Magdalena Ossowska-Krasoń, rzecznik Banku Pocztowego.