Wczoraj odbyła się rozprawa kasacyjna – Drop odwołał się od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który podtrzymał decyzje organów kwestionujących prawo spółki do odliczenia VAT z faktur wystawionych przez jednego z dostawców złomu w 2005 roku. Drop musiał zapłacić 361 tys. zł rzekomo zaległego podatku i 220 tys. zł odsetek. Posypały się kontrole za kolejne okresy i organy skarbowe wydały decyzje zabezpieczeniowe opiewające na prawie 26 mln zł.
Drop cztery razy wygrał przed WSA sprawy dotyczące ustanowienia zabezpieczeń. W rozpatrywanej obecnie sprawie chodzi już nie o zabezpieczenia, ale o meritum – spółka zarzuca urzędnikom, że decyzje kwestionujące prawo do odliczenia VAT wydali z naruszeniem ordynacji podatkowej. – Problem w tym, że kontrolerom łatwiej jest pójść po pieniądze do legalnie działającej firmy niż podjąć trud ścigania podmiotów wyłudzających VAT – mówi Marek Suchowolec, szef rady nadzorczej?Dropa. – Jeśli NSA podtrzyma decyzję niższych instancji, będzie to oznaczało, że utrzyma się praktyka chodzenia przez organy skarbowe „na skróty". Mamy nadzieję, że sąd nakaże ponowne rozpatrzenie sprawy i urzędnicy będą obligowani do większej rzetelności – dodaje.
Pozytywne rozstrzygnięcie sprawy pozwoli firmie się zastanowić nad ubieganiem się o odszkodowanie. Decyzje kontrolerów zachwiały biznesem Dropa i przeszkodziły m.in. w emisji akcji. Tymczasem 12 grudnia NWZA ma zadecydować o skupie do 800 tys. papierów za maksymalnie 10 mln zł po kursie 1–12 zł (teraz wynosi około 8 zł). To niemal cały free float: kapitał dzieli się na 5,87 mln akcji, z czego 5 mln znajduje się w rękach prezesa i jego żony. – Propozycje uchwał wynikają z deklaracji wobec inwestorów, że zarząd podejmie kroki, jeśli kurs spadnie poniżej wartości księgowej – mówi?Suchowolec. Zastrzega, że nie ma intencji ściągnięcia firmy z GPW.