W przedświąteczny czwartek notowania PKP Cargo rozpoczęły się od spadku kursu, w trakcie sesji sytuacja na moment się poprawiła - cena wzrosła maksymalnie do 82,1 zł, czyli o 1,2 proc. powyżej kursu odniesienia. Na zamknięciu sesji za papiery płacono 81,15 zł, czyli o 1 gr poniżej kursu odniesienia. Właściciela zmieniło 307,4 tys. akcji.
Te statystyki wypadają blado w porównaniu z debiutancką środową sesją, kiedy z rąk do rąk przeszło 7,11 mln papierów, czyli prawie 40 proc. wystawionych na sprzedaż w IPO(pomijając objęty czasowym zakazem sprzedaży pakiet EBOIR). Na pierwszej sesji kurs przewoźnika rósł maksymalnie o 22,7 proc., do 83,45 zł, a notowania zakończyły się na poziomie 81,16 zł (wzrost o 19,4 proc.).
Wymiana akcji
– Po obrotach ewidentnie widać, że w środę doszło do przepływu kapitału między inwestorami instytucjonalnymi – tymi, którzy chcieli doważyć się akcjami PKP Cargo, a tymi, którzy uzyskali większy przydział i realizowali zyski – komentuje Mirosław Saj, makler BM BGŻ. – Sesja czwartkowa była specyficzna, bo przedświąteczna, stąd ogólnie mniejsza aktywność inwestorów na warszawskim parkiecie. Nie spodziewam się żadnego rajdu na PKP Cargo w najbliższym czasie, raczej stabilizacji – dodaje.
Zdaniem analityków PKP Cargo ma szansę już w grudniu wejść do indeksu mWIG40. Ze względu na niewystarczającą kapitalizację (3,5 mld zł), nie znajdzie się w światowych indeksach, np. MSCI EM, którymi kierują się globalni inwestorzy.
Papiery przewoźnika były sprzedawane w ofercie po 68 zł przy cenie maksymalnej 74 zł. Wycena spółki szacowana przez analityków przed IPO mieściła się w przedziale 3,04–4,25 mld zł, czyli od 70 do 98 zł na walor.