NSZZ „Solidarność" chce wprowadzenia całkowitego zakazu handlu w niedzielę. Wolne mają mieć wszyscy: pracownicy sklepów, centrów handlowych, logistyki, a nawet sklepów internetowych. W piątek w Sejmie zorganizowano konferencję w tej sprawie i rozpoczęto zbieranie podpisów. Na razie nie wiadomo, czy zakaz miałby zostać wprowadzony przez nowelizację kodeksu pracy czy specjalną ustawę.
Będzie spadek obrotów?
Obywatelski projekt przewiduje, że najmniejsze sklepy, te o powierzchni poniżej 50 mkw., byłyby z zakazu wyłączone, ale w niedzielę mógłby pracować tylko właściciel. To kolejny tego typu pomysł, ale przedstawiciele branży handlowej podtrzymują pogląd, że byłoby to niekorzystne rozwiązanie.
– Niedziela to dla naszej grupy trzeci najważniejszy dzień tygodnia pod względem przychodów. Polacy lubią spędzać ten dzień w centrach handlowych, a w naszym przypadku 90 proc. sklepów znajduje się właśnie w galeriach – mówi Grzegorz Pilch, prezes Vistuli.
Jego zdaniem zakaz handlu w niedziele skutkowałby spadkiem przychodów i jednoczesnym utrzymaniem kosztów, bo umowy najmu sklepów dotyczą całego tygodnia, więc trudno byłoby uzyskać redukcję czynszów. – Być może udałoby się obniżyć koszty wynagrodzeń, ale wiązałoby się to z redukcją etatów pracowników – dodaje szef odzieżowo-jubilerskiej grupy.
Pytanie brzmi, jaką część utraconych w niedzielę przychodów udałoby się firmom odrobić w innych dniach. Szacunki są różne, ale same spółki wspominają, że mogłoby to być około 30 proc.