Na środowej sesji jedną z najbardziej wyróżniających się spółek jest Starhedge. Kurs rośnie momentami 57 proc. Co ważne, obroty są pokaźne (przed godz. 15 przekroczyły 800 tys. zł, a notowania były zawieszone), co teoretycznie eliminuje czynnik przypadkowości.
Co stoi za wzrostem kursu? 15 lipca ma zostać wznowione Walne Zgromadzenie (zawieszone 30 czerwca), na którym ma być przedstawiona m.in. obecna i przyszła sytuacja finansowa spółki oraz weryfikacja ostatniego sprawozdania finansowego. Co ważne, akcjonariusze mają głosować nad prywatną emisja akcji w drodze subskrypcji prywatnej, z wyłączeniem prawa poboru. Ma zmienić się statut. Może właśnie o to chodzi w dziwnym ostatnio zachowaniu kursu spółki.
Z punktu widzenia analizy technicznej kurs spółki przebił właśnie kwietniowy szczyt przy dość pokaźnym, najwyższym od roku obrocie. Jest to kontynuacja korekty wzrostowej, zapoczątkowanej na przełomie stycznia i lutego bieżącego roku.
Starhedge należy teoretycznie do grona spółek sektora finansowego. Jedynym członkiem zarządu jest Moshe Hayman, który od lat dziewięćdziesiątych zajmuje się inwestycjami w nieruchomości na rynku rosyjskim i wschodnioeuropejskim. Głównym akcjonariuszem Starhedge jest zarejestrowana w Wielkiej Brytanii firma Star Hedge Capital Ltd., która posiada 28 proc. akcji Starhedge, przy czym w 2015 roku posiadała 32,8 proc. akcji. Spółka zajmuje się działalnością inwestycyjną oraz doradczą głównie na rynku nieruchomości i finansów. Debiut na giełdzie miał miejsce w 2008 roku a cena w dniu debiutu wyniosła 54,6 zł, jednak akcje spółki nie cieszyły się zainteresowaniem ze strony inwestorów a kurs spółki regularnie spadał. W tym roku (styczeń) osiągnął poziom 0,35 zł co jest najniższym wynikiem w historii notowań.
Mimo to jej kurs od styczniowego dołka wzrósł już ponad trzy razy. Coraz lepsze notowania nie są jednak wynikiem poprawiającej się sytuacji w spółce. Zarząd Starhedge nie opublikował żadnych prognoz na 2016 rok.