Po decyzji Fedu dotyczącej utrzymania stóp procentowych na obecnym poziomie czwartkowa sesja zapowiadała się bardzo obiecująco. Po dwóch godzinach WIG20 rósł nawet o 0,81 proc. W ciągu kilku minut indeks grupujący największe warszawskie spółki spadł prawie 0,6 proc. pod kreskę. Powód? Pomysły polityków partii rządzącej znów poważnie zaniepokoiły inwestorów.
PGNiG zapłaci najwięcej?
Minister energii Krzysztof Tchórzewski zapowiedział, że w ciągu najbliższych lat podniesie wartość nominalną spółek energetycznych kontrolowanych przez państwo o 50 mld zł. Po tej informacji walory Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, Polskiej Grupy Energetycznej, Tauronu, Energi i Enei taniały nawet po około 9 proc.
Podniesienie kapitału zakładowego oznaczałoby, że spółki musiałyby zapłacić nawet ponad 10 mld zł podatku od takich operacji. Pilotażowa transakcja już została wykonana – na początku września na walnym zgromadzeniu PGE przegłosowano podniesienie kapitału zakładowego o 467,4 mln zł (25 gr na akcję). Fiskus wyliczył, że z tego tytułu spółka musi odprowadzić 109,65 mln zł podatku. Teraz cierpieć mogą kolejne spółki kontrolowane przez państwo, które mają wysoki kapitał zapasowy.
– Z moich obliczeń wynika, że wartościowo najwięcej, bo aż 2,7 mld zł podatku, zapłaciłoby PGNiG. Około 1,6 mld zł może zapłacić Enea – należy jednak pamiętać, że w jej przypadku Skarb Państwa ma tylko 51,5 proc. akcji, a żeby przegłosować podwyższenie kapitału zakładowego, potrzebne jest co najmniej 75 proc. głosów obecnych na walnym zgromadzeniu. Wydaje się zatem, że w jej wypadku zagrożenie jest nieco mniejsze. Około 1 mld zł może zapłacić PGE. Najmniej, około 100 mln zł, fiskusowi może oddać Energa – wylicza Paweł Puchalski, analityk DM BZ WBK.
Zaznacza, że wartość przyszłych wydatków inwestycji spółek energetycznych sprawia, że może być im trudno znaleźć środki zarówno na podatki od podwyższenia kapitału, jak i wypłatę dywidendy. Te ostatnie stają więc pod dużym znakiem zapytania.