Niby nie było w tym nic zaskakującego – wprowadzone rozwiązania znane były już od ponad trzech lat, a jednak dla części uczestników rynku dopiero opublikowanie stosownych aktów w polskim Dzienniku Ustaw stało się świadectwem nowej ery regulacji rynku. Przez te trzy lata wokół MAR narosło kilka mitów, dlatego warto się z nimi rozprawić, skoro nowe przepisy są już realnym zagrożeniem.
MIT 1
Pierwszy z tych mitów leżał u podstaw tworzenia MAR – miała to być regulacja chroniąca inwestorów. Dziś wiemy, że będzie to najbardziej antyinwestorska regulacja, jaką dotychczas widział polski rynek kapitałowy. Wprowadzenie nowych wymogów spowoduje, że funkcjonowanie spółki giełdowej będzie droższe, a konkurowanie trudniejsze, więc mniej pieniędzy zostanie do podziału pomiędzy akcjonariuszy. Natomiast wprowadzenie drastycznych sankcji spowoduje, że w najlepszym razie zarząd będzie raczej dbał o zgodność z przepisami niż o zyski inwestorów, a w najgorszym – kara finansowa (zasilająca budżet państwa, a nie kieszenie akcjonariuszy) spowoduje bankructwo emitenta.
MIT 2
Drugim mitem było stwierdzenie, że MAR – jako bezpośrednio obowiązujące rozporządzenie unijne – nie wymaga implementacji. Okazało się, że jest inaczej – brak implementacji spowodował, że przez ponad dziesięć miesięcy panował nieporządek prawny. Dotychczasowe przepisy krajowe sprzeczne z MAR zostały „uchylone" drogą publikacji niesygnowanego stanowiska w tej sprawie na stronie internetowej organu nadzoru, ale nie wiemy, czy sądy powszechne podzielałyby tę opinię. Dodatkowo brak implementacji spowodował, iż w tym okresie nie było możliwości nakładania sankcji wynikających z MAR, co akurat oceniam pozytywnie.
MIT 3
Mit trzeci to wiara, że rozporządzenie unijne – jako bezpośrednio obowiązujące we wszystkich krajach członkowskich – ujednolici regulacje. Wcześniejsza dyrektywa w tym obszarze rzeczywiście była bardzo kreatywnie zaimplementowania w różnych krajach, ale zabieg polegający na zastąpieniu dyrektywy rozporządzeniem niewiele tu zmienił. Po prostu ten sam tekst znaczy zupełnie co innego w porządkach prawnych poszczególnych krajów i też zupełnie inaczej jest czytany. Powstała z inicjatywy SEG macierz ilustrująca różnice interpretacyjne wskazuje, iż droga do ujednolicenia jest bardzo długa. Nie wspominając już nawet o tym, że jeśli jakiś kraj celowo obniżał wymogi regulacyjne, to teraz celowo obniży wymogi nadzorcze. Kolejnym krokiem będzie zatem zapewne scentralizowanie nadzoru na poziomie UE.
MIT 4
Czwarty mit zawsze mnie rozkładał na łopatki – zgodnie z nim nie ma się co przejmować, bo rozporządzenie obejmuje całą UE, a w innych krajach się nie przejmują. Ja osobiście nie uważam, że skakanie w przepaść jest fajne tylko dlatego, że inni nie widzą w tym problemu. Ale pomijając moje poglądy, muszę jednoznacznie stwierdzić, że inne kraje jak najbardziej widzą problem. Wprawdzie dużo czasu zajęło nam zwrócenie uwagi na tę kwestię ze względu na zwodniczą nazwę tego aktu prawnego. MAR dotyczy „market abuse", czyli nadużyć na rynku. I nasi współpracownicy z EuropeanIssuers i organizacji zrzeszających emitentów w innych krajach początkowo dali się zwieść i uważali, że powinniśmy się zajmować prospektem emisyjnym, dyrektywą o prawach akcjonariusza, ładem korporacyjnym, a nie „jakimiś" nadużyciami. Dopiero kiedy zrozumieli, że pod tą nazwą kryją się określone wymogi i sankcje wobec emitentów, to zaczęli się przejmować i bardzo się przejmują, bo zdecydowanie jest czym.