Wzmożony popyt na papiery Groclinu to efekt zmiany nastawienia inwestorów do spółki, którą zapoczątkowała niedawna publikacja wyników kwartalnych połączona z optymistycznymi oczekiwaniami zarządu. Choć od tamtej pory minęło zaledwie osiem sesji, akcje zyskały prawie 65 proc. W odpowiedzi na postępujący spadek przychodów z kontraktów realizowanych w polskich zakładach oraz wzrost kosztów związany ze wzrostem płac i nasilająca się konkurencja w branży automotive spółka podjęła zdecydowane działania. - Postawiliśmy na jakość, a nie ilość. Wygaszamy wszystkie nierentowne kontrakty, skupiamy się tylko na tych z dodatnią marżą. Przychody w kolejnych kwartałach mogą nadal nieznacznie spadać, będą jednak rosły zysk i rentowność. Staramy się jak największą liczbę kontraktów przenosić na Ukrainę. Niestety, koszty produkcji w Polsce nie pozwalają już na prowadzenie rentownej działalności, przynajmniej w naszym segmencie - tłumaczył Andre Gerstner, prezes Groclinu.
Mimo odbicia notowań obecna wycena giełdowa spółki jest o prawie 40 proc. niższa niż na początku stycznia br. Spadek ten był w dużej mierze efektem rozczarowujących wyników finansowych i braku efektów w poszukiwania inwestora dla segmentu poszyć.