Wprowadzone w ostatnim czasie zmiany wywołały wiele kontrowersji, a warto spojrzeć na nie również z perspektywy międzynarodowej. – Wprowadzenie zakazu świadczenia dodatkowych usług spoza białej listy dotyka spółek, które nie są JZP w Polsce, ale są jednostkami kontrolowanymi przez spółkę będącą JZP w innym kraju Unii Europejskiej. Gdy całą grupę kapitałową badają audytorzy należący do tej samej sieci, będą oni mogli świadczyć usługi niezabronione przez unijne rozporządzenie we wszystkich krajach z wyjątkiem Polski – mówi Agnieszka Müller-Grządka, dyrektor w dziale audytu ogólnego w KPMG w Polsce. Paradoksalnie zatem w przypadku, gdy audytor polskiej spółki nie należy do sieci audytora grupy, spółka ta może zamawiać inne usługi od swojego polskiego audytora, ale nie może korzystać z usług audytora należącego do sieci audytora spółki matki, chociaż nie bada on jej sprawozdań finansowych.
Mirosława Cienkowska partner PKF Consult
Audyt spółki giełdowej jest dla firmy audytorskiej zdecydowanie większym wyzwaniem niż audyt spółki niepublicznej. Pierwsza widoczna różnica występuje już na etapie akceptacji zlecenia. Restrykcyjne wymogi dotyczące niezależności wymagają od firmy audytorskiej przeprowadzenia zdecydowanie głębszej analizy relacji zachodzących między klientem i firmą. Specyfiką badania tego segmentu jest także częstszy dialog z organami nadzorczymi spółki, tj. z radą nadzorczą i komitetem audytu. Komunikacja taka jest bardzo wartościowym elementem badania i ma działanie mobilizujące obie strony. Korzyścią z pewnością jest poprawa jakości badania oraz zwiększenie nadzoru z poziomu organów spółki, a to powinno wpływać bezpośrednio na poprawę jakości i wiarygodności sprawozdań finansowych emitentów. Budżet i harmonogram zlecenia powinien jednak uwzględniać zaangażowanie kluczowych członków zespołu rewizyjnego w taką komunikację. Badania jednostek zainteresowania publicznego są co do zasady obarczone większym ryzykiem. Wiąże się to m.in. z faktem, że w spółkach tych zwykle większy jest krąg interesariuszy sprawozdań finansowych i mają oni zwykle mniejszą niż w przypadku spółek prywatnych wiedzę szczegółową na temat danej spółki. W związku z tym muszą się zdać na opinię biegłego rewidenta, który dla nich przede wszystkim przeprowadza procedury rewizyjne i ma zapewnić, że wszystkie istotne informacje, nie tylko wartościowe, ale także jakościowe, znalazły się w sprawozdaniu. Konsekwencje pomyłki lub błędu biegłego rewidenta zwykle są bardziej rozległe niż w przypadku spółek prywatnych, a kary i sankcje z tym związane – zarówno dla biegłych rewidentów, jak i dla firm audytorskich – olbrzymie. Powyższe kwestie sprawiają, że sukcesywnie zmniejsza się liczba firm, które decydują się oferować usługi rewizji finansowej JZP. Świadczenie usług dla tego segmentu bez posiadania odpowiedniego zaplecza wydaje się niemożliwe, a ryzyko zlecenia znacząco przewyższa potencjalne korzyści. Zwłaszcza że wynagrodzenia za te usługi, mimo że obecnie wzrastają, nie zawsze uwzględniają ryzyko firm audytorskich.
Marcin Zieliński partner w dziale audytu EY
Pomimo pojawiających się na całym świecie skandali księgowych, związanych z wynikami audytowanych giełdowych podmiotów, badanie spółek giełdowych w dalszym ciągu jest sporym wyzwaniem i wiąże się z dużym prestiżem. Audytorzy często licytują się na liczbę audytowanych spółek publicznych, w szczególności topowych blue chips z indeksów WIG20 i WIG30. Uwzględniają to w swoich ofertach tak samo jak miejsca osiągane w rankingach audytorów, w szczególności wśród podmiotów notowanych na GPW. Rosnąca co roku presja, nie tylko regulatora rynku kapitałowego, w tym specjalnych niezależnych komisji kontrolujących audytorów w odniesieniu do przeprowadzanych audytów spółek giełdowych, ale także coraz bardziej doświadczonych członków komitetów audytu, znacząco zwiększa ryzyko badania, a co tym idzie – wymaga coraz większego zaangażowania bardziej doświadczonych członków zespołów audytorskich. Na to wszystko nakładają się jeszcze nowe przepisy w zakresie obowiązkowej pięcioletniej rotacji, a także praktycznie brak możliwości świadczenia usług nieaudytorskich dla audytowanych podmiotów giełdowych. Efekt jest taki, że część mniejszych firm audytorskich, pomimo zmniejszającej się konkurencji, rezygnuje z tego fragmentu rynku, uznając, że koszty w postaci znacznie wyższego ryzyka badania, dodatkowych kontroli z Komisji Nadzoru Audytowego, a także bardzo wysokich składek płaconych za takie badania, nie równoważą potencjalnych benefitów z tytułu wyższych wynagrodzeń za badania spółek giełdowych, pomimo że te zaczęły zaczęły rosnąć z wyżej wymienionych powodów. Analogicznie zaczęły postępować także duże spółki audytorskie, decydując zawczasu, w których spółkach giełdowych, jakie chcą pełnić role – tj. audytora ze stałym wynagrodzeniem na maksymalny okres pięciu lat czy raczej doradcy biznesowego, podatkowego i finansowego z nieograniczonym spektrum możliwości świadczenia usług doradczych dla takich podmiotów. Niestety za wszystko zapłaci klient, czyli inwestorzy spółek publicznych, mający coraz mniejsze możliwości wyboru firmy audytorskiej. I to za znacznie większe pieniądze niż jeszcze kilka lat temu.