O ile w opublikowanych niedawno wynikach finansowych nie widać wyraźnej jakościowej poprawy, o tyle nowe władze Ursusa zdają się być zdeterminowane, by doprowadzić do porozumienia z wierzycielami. By do tego doprowadzić, najpierw muszą przekonać banki, którym spółka musi oddać ok. 100 mln zł.
– Mam nadzieję, że w czerwcu pokażemy kolejne kroki realizacji planu restrukturyzacyjnego dotyczące dezinwestycji opisanych w tym planie. To będzie jasny sygnał dla rynku, że spółka ma największy sztorm za sobą i może łapać odpowiedni kurs na kolejny odcinek drogi – wyjaśnia Agnieszka Biała, wiceprezes Ursusa.
Z wcześniejszych zapowiedzi zarządu wynika, że firma planowała osiągnąć porozumienie z wierzycielami do końca września.
– Przed nami kluczowy rok dla Ursusa i całej grupy kapitałowej, w którym musimy z jednej strony rozwiązać sposób dalszego finansowania organizacji, a z drugiej – porozumieć się z wierzycielami. Zdajemy sobie sprawę z zagrożeń i każde wnikliwie analizujemy. Wszystko po to, aby wyprowadzić spółkę na prostą. W naszej ocenie jest to do wykonania, jednak potrzebujemy wsparcia rynku – podkreśla Tomasz Zadroga, prezes Ursusa.
Pogarszające się wyniki finansowe i kłopoty z finansowaniem bieżącej działalności jesienią 2018 r. doprowadziły do otwarcia przyspieszonego postępowania układowego celem ochrony spółki przed wierzycielami. Z początkiem kwietnia zarząd Ursusa przedstawił propozycje układu i restrukturyzacji. W ramach planu restrukturyzacji lubelska spółka planuje m.in. lokalizację produkcji w Dobrym Mieście i sprzedaż pozostałych nieruchomości, w tym zakładów produkcyjnych. Jeden z wariantów zakłada też sprzedaż spółki zależnej Ursus Bus.