Walne zgromadzenie akcjonariuszy Elektrimu, dawnego „króla GPW", jak zwykle było burzliwe, a mniejszościowi akcjonariusze spółki kontrolowanej przez Zygmunta Solorza nie zrezygnowali z walki o swoje postulaty. Mimo ich protestów główny akcjonariusz konglomeratu postawił tym razem w pełni na swoim, zgodnie z zasadą: „Kto ma akcje, ten ma rację".
Głosami Bithell Holdings, czyli wehikułu Zygmunta Solorza, WZA przyjęło ostatecznie porządek obrad uwzględniający zmiany zgłoszone najpierw przez Porozumienia Akcjonariuszy Elektrimu (PAE), a potem przez Bithell.
PAE chciało kilku rzeczy. Po pierwsze, odwrócenia transakcji sprzedaży większościowego pakietu udziałów w cypryjskiej firmie Pantanomo na rzecz ToBe Investments (za wkład 430 mln zł) oraz transakcji odkupienia akcji Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin przez spółkę Embud od Polsat Media za 584,8 mln zł. Po drugie, PAE domagało się, aby zarząd zgłosił roszczenia wobec DGA Audyt za nienależyte wykonanie umowy o wycenę wartości Elektrimu z uwzględnieniem podmiotów podporządkowanych. Po trzecie, drobni inwestorzy domagali się także powołania w skład rady nadzorczej dodatkowej osoby.
Bithell zaproponował przy tym, aby skreślić projekty uchwały PAE oraz uchylić uchwałę z nadzwyczajnego walnego zgromadzenia o powrocie Elektrimu na warszawską giełdę.
Według naszych rozmówców (tym razem nie uczestniczyliśmy w WZ bezpośrednio) w czwartek podjęto uchwały zgodne z propozycją Bithell.