Na polskim rynku finansowym szykuje się wielka rewolucja. Chodzi oczywiście o zapowiedziane połączenie się PZU i Banku Pekao, w efekcie czego powstać ma nowa grupa bankowo-ubezpieczeniowa.
Co oznacza połączenie PZU i Pekao
W Polsce to pierwsza taka operacja, w której nastąpi całkowite odwrócenie ról. Obecnie bowiem to PZU SA jest „właścicielem” Banku Pekao (a także Aliora), a po reorganizacji na czele nowej grupy stanie Pekao, przejmując de facto swojego dotychczasowego właściciela. Co więcej, o ile dziś na GPW notowane są i PZU i Pekao, o tyle docelowo notowana ma być tylko jedna spółka, a więc akcje PZU znikną z warszawskiego parkietu.
W podpisanym w poniedziałek memorandum strony przyznają, że planowana transakcja, której finalizacja ma nastąpić w połowie 2026 r., jest niezwykle skomplikowana. Wymagać będzie choćby zmian w przepisach (na co będzie musiał zgodzić się Sejm i nowy prezydent), wielu zgód regulacyjnych, zgody wszystkich akcjonariuszy PZU i Pekao, dogadania wielu szczegółowych warunków itp. Ale korzyści mają znacząco przewyższać ten wysiłek.
Cała ta rewolucja jest próbą ucieczki przed skutkami rosnących wymogów kapitałowych, m.in. wynikających ze zmian dyrektywy Solvency II, które wejdą w życie w 2027 r. Dzięki zaś zastosowaniu tzw. kompromisu duńskiego (czyli regulacji UE, wedle których obciążenie konglomeratu finansowego, na czele którego stoi bank, mogą być mniejsze niż w przypadku grupy, na czele której stoi ubezpieczyciel) pozwoli uwolnić nadwyżkę kapitałową rzędu 15–20 mld zł.