Czy po tym, co się stało z firmą GetBack, obserwujemy początek końca rynku obligacji korporacyjnych, jaki do tej pory znaliśmy?
Polski rynek obligacji korporacyjnych wciąż jest młody. Funkcjonuje od dziewięciu lat, kiedy to powstał rynek Catalyst. Natomiast rynek przechodzi pewne zmiany. Inaczej wyglądał on dziewięć lat temu, a jeszcze inaczej 15 lat temu, kiedy był to rynek stricte bankowy. Zaistniała obecnie sytuacja na pewno spowoduje pewne zmiany. Na pewno jednak nie można mówić o końcu rynku długu korporacyjnego.
Mówi pan, że jest to młody rynek. Czy więc takie wydarzenie jak problemy GetBacku nie podkopują do niego zaufania?
Oczywiście jest to duży cios, tym bardziej że przecież mowa jest o ponad 9 tys. obligatariuszy. Dla wielu inwestorów zapewne była to jedna z pierwszych albo nawet jedyna tego typu inwestycja. Z pewnością nie budzi to zaufania do rynku, natomiast trzeba pamiętać, że mieliśmy już przypadki emitentów, którzy stawali się niewypłacalni, chociaż na pewno nie była to aż tak duża skala jak obecnie. To nie zabiło rynku. Myślę, że teraz też, jeśli w kilku kolejnych miesiącach nie dojdzie do kolejnych niewypłacalności na większą skalę, to rynek się otrząśnie i pójdziemy dalej do przodu.