To sugeruje, że zainteresowanie aukcją stłumiły przejściowe czynniki rynkowe, a nie mało atrakcyjne rentowności (poruszają się odwrotnie do cen) polskich papierów skarbowych.
MF odkupywało w czwartek obligacje z czterech serii. Inwestorzy przedstawili papiery o wartości ponad 5,6 mld zł, ale wartość wykupu wyniosła niespełna 4 mld zł. Popyt na papiery z pięciu oferowanych przez MF serii wyniósł 5,8 mld zł. Dla porównania, na poprzednich trzech tegorocznych przetargach zamiany popyt wynosił od 6,7 do 11,6 mld zł.
– Bardzo umiarkowany popyt trochę mnie zaskoczył, w tym przede wszystkim na papiery o zmiennym kuponie. Zakładałem, że będzie on wyższy o prawie 1 mld zł – przyznaje w rozmowie z „Parkietem" Mirosław Budzicki, strateg rynku dłużnego w PKO BP. Jak tłumaczy, zainteresowaniu polskimi obligacjami powinna sprzyjać ich przecena (wzrost rentowności) z ostatnich tygodni. Rentowność dziesięciolatek zwiększyła się od połowy kwietnia do początku maja o niemal 0,2 pkt proc., do blisko 3,05 proc. Od tego czasu spadła jednak o 0,1 pkt proc. Zdaniem Arkadiusza Urbańskiego, ekonomisty z Banku Pekao, to mogło nieco stłumić popyt na polski dług.
Według Budzickiego inwestorzy dostrzegają jednak wciąż przestrzeń do wzrostu cen polskich obligacji, o czym zdaje się świadczyć to, że w czwartek – mimo rozczarowującego popytu – rentowności były nieco niższe niż pod koniec środowej sesji. Dalszego spadku rentowności spodziewają się m.in. ekonomiści mBanku, którzy w środę wydali rekomendację „przeważaj" dla papierów dziesięcioletnich. Jak tłumaczyli, cenom sprzyjać będzie pogorszenie nastrojów w światowej gospodarce. Z kolei perspektywę wzrostu inflacji w Polsce, która mogłaby wywierać odwrotny wpływ na notowania obligacji, inwestorzy uwzględnili już ich zdaniem w cenach. GS