W połowie kwietnia premier Mateusz Morawiecki przedstawił plan rozwiązania problemu OFE. Zgodnie z tą koncepcją wszystkie pieniądze zgromadzone w otwartych funduszach emerytalnych, czyli 162 mld zł, zostaną przeniesione na prywatne indywidualne konta emerytalne członków OFE lub na ich konta w ZUS. Od kwot przekazywanych na IKE państwo pobierze 15-proc. prowizję, którą nazywa opłatą przekształceniową. Opłata trafi do budżetu państwa. Ma pomóc rządowi sfinansować nowe obietnice wyborcze. To dlatego przy ostatecznym rozbiorze OFE przenoszone z nich pieniądze mają być domyślnie zaksięgowane właśnie na IKE. Jeśli ktoś będzie chciał, żeby jego pieniądze z OFE poszły do ZUS, będzie musiał złożyć w tej sprawie specjalną deklarację. Dodatkowym wabikiem na rzecz IKE ma być dziedziczenie pieniędzy, które trafią tam z OFE. Te, które pójdą do ZUS, nie będą dziedziczone.
Premier liczył, że dzięki temu zdecydowana większość aktywów ulokowanych dziś w otwartych funduszach emerytalnych trafi na IKE.
Atrakcyjna waloryzacja
Niespodziewanie jednak o te pieniądze postanowił powalczyć ZUS. Zapowiedział kampanię informacyjną i specjalny kalkulator, dzięki któremu członkowie OFE będą mogli policzyć, o ile wzrosną ich przyszłe emerytury, jeśli przekażą swoje oszczędności nie na IKE, lecz państwowemu ubezpieczycielowi. – Żadna lokata czy inwestycja nie daje aż tak wysokiej stopy zwrotu, która znajdzie odzwierciedlenie w naszej emeryturze – tłumaczyła w czwartek „Rzeczpospolitej" prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS. W zeszłym roku waloryzacja emerytur z ZUS sięgnęła 8,68 proc., a w tym roku będzie to 9,20 proc.
Zagrożenie dla GPW
– Stopa waloryzacji emerytur w ZUS jest rzeczywiście atrakcyjna – przyznaje Wiesław Rozłucki, współzałożyciel i pierwszy prezes GPW. – Mówimy jednak o zapisie księgowym. A to już może budzić wątpliwości – dodaje.
I tłumaczy, że nie ma gwarancji, że jeśli za 20 czy 25 lat finanse państwa będą w trudnej sytuacji, te zapisy nie zostaną jedynie zapisami. – Minimalne emerytury będą wypłacane, tu nie mam wątpliwości. Może jednak zapaść decyzja polityczna, że te wysokie powinny być ograniczone do pewnego limitu – mówi Rozłucki.