Niewątpliwie efekty wysokiej bazy z roku ubiegłego będą jeszcze przez pewien czas sprzyjały kontynuacji tendencji spadkowych. Analizując dane z ubiegłego roku, można założyć, iż dopiero w listopadzie zniknie z rocznego wskaźnika cen wysoki miesięczny przyrost z ubiegłego roku. Wtedy też tempo spadku inflacji liczone rok do roku powinno już wyraźnie spowolnić. Oznacza to jednak wciąż poziom wzrostu cen między 6 a 7 proc., zatem bardzo odległy od celu inflacyjnego. Równocześnie na początku przyszłego roku wraz z ewentualnym i wielce prawdopodobnym powrotem stawek VAT na żywność z zerowego poziomu do 5 proc., obowiązującego przed obniżką, można oczekiwać ponownego impulsu inflacyjnego. Niewiadomą pozostają również przyszłoroczne ceny prądu obecnie zamrożone w określonych limitach zużycia.

Z drugiej strony dynamiczny spadek globalnych cen żywności obserwowany już od prawie pół roku powinien w końcu znaleźć wyraźne odzwierciedlenie również w krajowych detalicznych cenach żywności, tak jak dzieje się to w przypadku spadku cen surowców energetycznych. W tym przypadku obok spadkowych tendencji dominujących na rynkach światowych istotną rolę odgrywa umocnienie złotego, szczególnie dynamiczne wobec dolara amerykańskiego. Obok niepewności związanych z przyszłymi cenami administracyjnymi widać zatem przewagę pozytywnych czynników rynkowych z punktu widzenia tempa wzrostu cen konsumpcyjnych, które jednak każą postawić pytanie o ich trwałość. W końcu złoty do dolara umacnia się już od października 2022 roku, a ceny ropy naftowej obniżają się od połowy ubiegłego roku podobnie jak ceny gazu ziemnego. Zatem, w którymś momencie prawdopodobne wydaje się odwrócenie tych spadkowych tendencji. Tym bardziej jest to prawdopodobne, gdy krajowa polityka pieniężna przyjmie odwrotny kierunek w stosunku do polityki pieniężnej prowadzonej przez najważniejsze banki centralne świata.

Spadek różnicy w poziomie stóp procentowych na niekorzyść złotego może skłonić inwestorów do jego wyprzedaży, a to przełoży się na osłabienie polskiej waluty. Wówczas dezinflacyjny impuls ze strony kanału kursowego zamieni się w impuls proinflacyjny. Warto też zwrócić uwagę na czynniki strukturalne, ze strony których płynie ryzyko dla zbyt szybkiego poluzowania polityki pieniężnej. Najistotniejsza wydaje się tutaj sytuacja na rynku pracy. Komentatorzy oraz analitycy już wychwycili rozbieżność prognoz NBP z faktycznymi danymi w tym segmencie. Prognozy od dawna zapowiadają wzrost stopy bezrobocia, a tymczasem rzeczywistość przynosi kolejne informacje o jego spadku. Wzrost stopy bezrobocia miałby ograniczający wpływ na popyt gospodarstw domowych, a tym samym na inflację, jednak na razie nie widać realizacji takiego scenariusza. Co więcej, strukturalny niedobór siły roboczej każe wątpić w możliwość jego realizacji w przyszłości. Wszystko powyższe skłania do ostrożności w kwestii tegorocznych obniżek stóp procentowych.

Konsekwencje zbyt ryzykownej decyzji mogą oznaczać znacznie dłuższy, przekraczający horyzont prognozy NBP, okres utrzymywania podwyższonej inflacji.