Warzywniak wersja 2.0

Ponad rok temu przedstawiciele rynku kapitałowego zmagali się z ustawą, która w nazwie miała zapewnienie rozwoju rynku finansowego i ochronę inwestorów, a która potocznie nazwana została „warzywniakiem”.

Publikacja: 09.11.2022 21:00

Robert Wąchała wiceprezes zarządu Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

Robert Wąchała wiceprezes zarządu Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

Foto: materiały prasowe

Odbyły się konsultacje społeczne, przez kilka dni trwały uzgodnienia i wydawało się, że jesteśmy już bardzo blisko zakończenia prac. Została oczywiście jeszcze znaczna pula propozycji, w której były rozbieżności pomiędzy stroną rządowo-nadzorczą a rynkiem, ale nikt nie oczekiwał, że zgodność będzie we wszystkim. Wydawało się, że do końca roku 2021 projekt ten trafi do parlamentu, żeby na wiosnę zostać obowiązującym prawem.

Tak się nie stało. Prawdopodobnie powodem była objętość tego projektu oraz brak pierwszeństwa w procedowaniu ze względu na nieunijny jego charakter. Opierając się na informacjach zawartych na stronach RCL, można było mieć wrażenie, że przez ponad rok projekt był w zasadzie martwy. I niespodziewanie 4 listopada br. ukazał się nowy projekt w wersji 2.0. Z punktu widzenia emitentów różni się on od poprzedniego zasadniczo w czterech obszarach.

Pierwszy obszar to usunięcie z projektu instytucji kuratora emitenta. Przypomnijmy, że zgodnie z tym pomysłem kurator miał być powoływany przez KNF w przypadkach wskazanych w ustawie, przy czym przesłanki te były bardzo nieostre (np. wątpliwości w funkcjonowaniu organów). Zakres działania miał wynikać z decyzji o jego powołaniu, a jedynym ograniczeniem było zbycie przedsiębiorstwa lub nieruchomości emitenta. Pomysł obecnie znajduje się w szufladzie i mam nadzieję, że nigdy z tej szuflady nie zostanie wyciągnięty ponownie. Warto bowiem podkreślić, że była to już druga próba wprowadzenia instytucji kuratora do ustawy o ofercie.

W „warzywniaku” nie ma też już zmian dotyczących wezwań do zapisywania się na akcje spółek giełdowych w przypadku ich przejęcia. Nie ma, bo od maja br. są już obowiązującym prawem. Zostały wyjęte z „warzywniaka” i włożone do innej ustawy, która była niekontrowersyjna i szła szybką ścieżką legislacyjną. Najważniejszą zmianą w tym obszarze było zastąpienie dwustopniowego progu przejęcia progiem jednostopniowym i ukształtowanie go na poziomie 50 proc. Dlaczego tak wysokim, w niewielkim stopniu chroniącym inwestorów mniejszościowych? Być może odpowiedź na to pytanie znajduje się w poniedziałkowym raporcie największej spółki paliwowej w Polsce, zawierającym notyfikację o stanie posiadania Skarbu Państwa.

Kolejny (trzeci) obszar polega na wprowadzeniu do projektu nowych kompetencji organu nadzoru zarówno w zakresie żądania udzielenia wyjaśnień, jak i w niektórych przypadkach wydawania zaleceń. Odnosi się to do:

• emitenta w zakresie polityki wynagrodzeń i sprawozdania z polityki,

• podmiotów, których papiery wartościowe były notowane na rynku, oraz

• podmiotów nienadzorowanych, będących stroną umowy, transakcji lub porozumienia z emitentem.

W tym ostatnim przypadku zapala się czerwona lampka. Otóż organ nadzoru ma dostać kompetencje do przepytywania partnerów biznesowych emitenta, a uzasadnieniem ma być „zwiększona efektywność prowadzonego nadzoru w odniesieniu do manipulacji na rynku oraz ujawniania informacji poufnej, w następstwie możliwości podwójnej weryfikacji informacji przedstawionych przez podmiot nadzorowany”. Nie dyskutując z koniecznością walki z manipulacją i ujawnianiem informacji poufnej, chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że projektodawca chce upoważnić organ nadzoru do ingerowania (takie to może mieć skutki dla emitenta) w relacje pomiędzy emitentem a jego najpoważniejszymi partnerami biznesowymi, bo nie ma zaufania do wyjaśnień złożonych przez tego pierwszego. Będzie to stawiać emitentów w gorszej sytuacji niż ich nienotowaną konkurencję. Żadna bowiem strona „umowy, transakcji lub porozumienia” nie będzie chciała być przepytywana przez KNF, nawet jeżeli miałaby to być potencjalna możliwość. Żaden też menedżer takiego podmiotu nie będzie chciał być zagrożony sankcją grzywny do 500 tys. zł oraz karą ograniczenia albo pozbawienia wolności do lat dwóch w przypadku uznania, że nienależycie wykonał obowiązek udzielenia odpowiedzi. Na końcu należy też wskazać, że uprawnienie to byłoby przykładem „gold-platingu”, z którym rząd obiecał walczyć trzy lata temu, przyjmując Strategię Rozwoju Rynku Kapitałowego. Z tych też powodów Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych będzie postulowało o niewprowadzanie tego rozwiązania do ustawy o ofercie.

Na zakończenie należy wspomnieć o propozycji projektu, która ma dotyczyć w zasadzie tylko spółek z WIG20. Polega ona na likwidacji górnego limitu opłat pobieranych od emitentów na rzecz KNF. Co do zasady opłaty te uzależnione są od wysokości kapitałów własnych emitenta, przy czym przewidziany jest górny i dolny ich limit. Obecnie limit górny wynosi równowartość 30 tys. euro. W przypadku przyjęcia powyższej propozycji w przyszłym roku największa spółka notowana na warszawskiej giełdzie (PKN Orlen) zapłaci na rzecz KNF prawdopodobnie ponad 4 mln zł. Wydaje się, że jest to stawka zbyt wygórowana za analizę kilkunastu raportów bieżących i czterech raportów okresowych, nawet tak złożonych jak raporty tej spółki.

Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów
Felietony
Nowa epoka w prospektach?
Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek