Niezrównoważone spółki

Minimalne gwarancje (ang. minimum safeguards), czyli najbardziej tajemniczy mechanizm w ramach unijnej taksonomii działalności zrównoważonej, dotychczas pozostawały poza radarem zainteresowania zarządów spółek.

Publikacja: 03.08.2022 21:00

Piotr Biernacki wiceprezes SEG-u prezes Fundacji Standardów Raportowania członek EFRAG Sustainabilit

Piotr Biernacki wiceprezes SEG-u prezes Fundacji Standardów Raportowania członek EFRAG Sustainability Reporting TEG

Foto: materiały prasowe

Opublikowany niedawno raport "Platform on Sustainable Finance" powinien spowodować, że przysporzą one prezesom wielu bezsennych nocy w nadchodzącym półroczu. Wszystko wskazuje bowiem na to, że niemal żadna spółka w Polsce nie będzie w stanie udowodnić, iż prowadzi zrównoważoną działalność. A to z kolei może dość szybko odciąć wiele przedsiębiorstw od dostępu do finansowania.

Obowiązująca od 2022 roku taksonomia jest systemem pozwalającym jednoznacznie ocenić, w jakim stopniu prowadzona przez przedsiębiorstwa działalność jest zrównoważona środowiskowo, a w jakim jest niezrównoważona. Informacji na ten temat będą używały instytucje finansowe przy podejmowaniu decyzji, w kogo inwestować i komu udzielić kredytu, a komu nie. 150 największych giełdowych spółek w swoich raportach za rok 2021 określiło, jaki procent ich działalności kwalifikuje się do taksonomii, czyli jaka część ich działalności jest potencjalnie zrównoważona. Raportując za rok 2022, trzeba będzie po raz pierwszy zweryfikować szczegółowe kryteria i poinformować wszystkich, w jakim stopniu jesteśmy „zieloni”.

Działalność spółki jest zrównoważona, jeśli spełnia łącznie trzy przesłanki. Po pierwsze, istotnie przyczynia się do realizacji jednego z sześciu celów środowiskowych określonych w taksonomii. Po drugie, nie może ona wyrządzać poważnych szkód pozostałym pięciu celom. Po trzecie, musi zapewniać spełnienie tzw. minimalnych gwarancji. Wystarczy nie spełnić choć jednej z tych trzech przesłanek, a prowadzona przez spółkę działalność nie będzie zrównoważona. Pierwsze dwie przesłanki, choć pracochłonne do weryfikacji, są dość proste, bo dostaliśmy do nich kilkaset stron technicznych kryteriów kwalifikacji wydanych przez Komisję Europejską w formie aktów delegowanych. Z minimalnymi gwarancjami jest trudniej, bo wszystko, co o nich dotychczas wiedzieliśmy, mieściło się w pięciu skromnych linijkach artykułu 18 rozporządzenia w sprawie taksonomii.

Już dwa lata temu podczas organizowanych przez Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych konferencji interpretowałem minimalne gwarancje jako zapisany w przepisach prawa powszechnego sztywny obowiązek wdrożenia w każdej spółce procesów należytej staranności w odniesieniu do praw człowieka. Tych procesów, które wcześniej były „miękko” rekomendowane w takich dokumentach jak wytyczne ONZ dotyczące biznesu i praw człowieka oraz rekomendacje OECD dla przedsiębiorstw wielonarodowych. Większość komentatorów i doradców wówczas zbywała artykuł 18 rozporządzenia, wskazując, że chodzi w nim o ogólne kwestie dotyczące praw człowieka i nie ma co się przejmować, dopóki nie uzyskamy od regulatora konkretnych wytycznych.

Problem polegał na tym, że żadnych dodatkowych wytycznych od Komisji Europejskiej nie dostaniemy. Wytyczne, bardzo konkretne i szczegółowe, już są, zapisane we wspomnianych dokumentach ONZ i OECD. Opublikowany pod koniec lipca raport "Platform on Sustainable Finance", czyli stałego organu doradzającego KE w sprawie zrównoważonych finansów, tłumaczy, jak należy podejść do oceny, czy spółka przestrzega minimalnych gwarancji.

Ocena ta opiera się na dwóch kryteriach: procesowym i celowym. Kryterium procesowe dotyczy oceny, czy spółka właściwie wdrożyła procesy należytej staranności w odniesieniu do praw człowieka. Kryterium celowe polega na weryfikacji, czy są potwierdzone przypadki nieprzestrzegania praw człowieka lub zasad należytej staranności. To drugie jest relatywnie proste do weryfikacji. To pierwsze z kolei jest uzależnione od charakteru spółki, branży, w której działa, i tego, jak zorganizowany jest jej cały łańcuch wartości.

Procesy należytej staranności mają to do siebie, że nie zapewniają, że w żadnym przypadku nie dojdzie do naruszeń praw człowieka, do których przyczyniłaby się spółka lub z którymi mogłaby być związana, lecz że spółka w trybie ciągłym robi wszystko, co w jej mocy, by do takich przypadków nie dochodziło, by były one (lub prawdopodobieństwo ich wystąpienia) wykrywane, łagodzone lub remediowane. Spółki znacząco różnią się między sobą, a więc i procesy należytej staranności będą w różny sposób w nich wdrożone. U podstaw leży analiza ryzyk, ale nie tych, które spółka zwykle obejmuje swoim systemem zarządzania ryzykiem (ryzyk dla przedsiębiorstwa), lecz ryzyk wystąpienia negatywnego wpływu na prawa człowieka w całym łańcuchu wartości.

Z powyższego wynika, że nie można napisać jednej, choćby wielowariantowej, instrukcji obsługi, która po literalnym wdrożeniu krok po kroku zapewni nam zgodność z minimalnymi gwarancjami. Nie można sobie zapewnić stałej zgodności z nimi, można jedynie uzyskać opinię, że w danym roku nie nastąpiło złamanie minimalnych gwarancji. Od 2024 roku, w którym zacznie obowiązywać dyrektywa CSRD, opinię tę będzie wystawiał audytor weryfikujący raport spółki. W dwóch najbliższych latach spółki muszą poradzić sobie innymi metodami i nie wiemy, czy będą one wystarczające dla instytucji finansowych, które z kolei wykorzystają opublikowane informacje.

Znając polskie spółki giełdowe, wiem, że zaledwie pojedyncze z nich wdrożyły procesy należytej staranności. Z doświadczenia we wdrażaniu tych procesów w spółkach z kolei wiem, że trudno wszystkie początkowe działania przeprowadzić w mniej niż kilkanaście miesięcy. Może się więc okazać, że niemal żadne spółki nie będą w stanie ogłosić zimą i wiosną 2023 roku, że prowadzą działalność zrównoważoną.

Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów
Felietony
Nowa epoka w prospektach?
Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek