„Letnia hossa” jest jednak możliwa

Większość członków FOMC uważa też, że do końca roku stopy wzrosną do 3,4 proc., a ich szczyt osiągną w 2023 r. (3,8 proc.).

Publikacja: 01.07.2022 21:00

„Letnia hossa” jest jednak możliwa

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Ostatni swój tekst kończyłem dość optymistycznie, twierdząc, że być może inflacja w USA już szczytuje, a rynki zdyskontowały wszystko to, co może się wydarzyć do sierpnia, bo w tym miesiącu nie ma już posiedzenia RPP, FOMC i EBC. Sierpień to na Zachodzie zwyczajowy miesiąc wakacyjny – w Europie zapełniają się wtedy autostrady, a pustoszeją zakłady pracy.

Jak to się często analitykom zdarza, wydawało się, że rynki spłatały mi figla, bo tuż po napisaniu komentarza (niekoniecznie wydrukowaniu), czyli 8 czerwca, rozpoczęła się przecena. Z niepokojem czekano na dane o amerykańskiej inflacji. Okazało się, że niepokój był uzasadniony. Oczekiwano, że CPI pozostanie na poziomie 8,3 proc., a tymczasem wzrosła do 8,6 proc. To spowodowało kilkudniową przecenę akcji w USA i w Europie.

Paradoksalnie to wcale nie zmniejszyło prawdopodobieństwa wygenerowania odbicia podczas lata (zwanego od czasu do czasu letnią hossą). Owszem, mówiono coraz częściej o mocniejszym zaostrzeniu polityki monetarnej przez Fed. Goldman Sachs obstawiał podwyżkę w czerwcu i lipcu o 75 pkt baz. W czerwcu ta prognoza się sprawdziła – stopy wzrosły do 1,50–1,75 proc.

Podczas swojej konferencji prasowej Jerome Powell, szef Fedu, nie wykluczył tego, że w lipcu stopy też wzrosną o 75 pkt baz., ale za równie prawdopodobną uznał podwyżkę o 50 pkt baz. W kolejnych dniach mówił też, że walka z inflacją może doprowadzić w USA do recesji. Prognozy Fedu znacznie się zmieniły – w marcu zakładano wzrost PKB w tym roku o 2,8 proc., a w czerwcu już tylko o 1,7 proc.

Większość członków FOMC (Federalny Komitet Otwartego Rynku) uważa też, że do końca roku stopy wzrosną do 3,4 proc., a ich szczyt osiągną w 2023 r. (3,8 proc.). Przypominam, że za neutralne dla gospodarki USA uznaje się stopy na poziomie około 2,4–2,5 proc. Na globalnych rynkach po tym posiedzeniu zapanował konsens, zgodnie z którym należy oczekiwać w większości banków centralnych (interesująca była polityka Japonii, ale o tym niżej) dalszych podwyżek stóp oraz wyraźnego spowolnienia gospodarczego.

Reakcja rynków była dość oczywista i w niektórych miejscach gwałtowna. Rentowności obligacji rządowych mocno spadły – w Niemczech rentowność dziesięcioletnich obligacji spadła z 1,9 do 1,4 proc., a w Polsce – z 8,10 proc. do 6,95 proc. Ceny obligacji rosły (rentowność spadała), bo świat szykował się na recesję/stagflację, która doprowadzi do zahamowania zaostrzania polityki monetarnej. Taki wzrost cen obligacji (nawet kilkanaście procent) mógł pokazać, że na tym rynku szczyt rentowności został osiągnięty, a fundusze obligacji zaczną zyskiwać (o czym pisałem już kilka tygodni temu).

W tej optyce pojawił się dobrze znany fenomen – dobre dane makro stały się danymi złymi dla rynków finansowych, bo nie zmienią „jastrzębich” zapędów banków centralnych. Teraz z niepokojem przyszło czekać na dwie daty (1 lipca, czyli miesięczny raport z rynku pracy w USA, oraz 13 lipca, raport o amerykańskiej inflacji). Od tych danych zależy, czy 27 lipca FOMC podniesie stopy procentowe w USA o 50 czy o 75 pkt baz.

Warto tutaj wspomnieć o Banku Japonii i jego polityce. W czerwcu bank zmienił stopy procentowe z minus 0,1 na minus 0,2 proc. Poza tym masowo skupuje on obligacje skarbowe, żeby utrzymać rentowność dziesięcioletnich obligacji na poziomie 0,25 proc. W mediach można znaleźć komentarze (na przykład tutaj: https://tiny.pl/93h5s) mówiące o tym, że stosowanie przez Japonię Nowoczesnej Teorii Pieniądza (Modern Monetary Theory – MMT) może się źle skończyć. Są już fundusze, które w stylu George’a Sorosa (pogrążył funta w 1992 r.) grają przeciwko jenowi i obligacjom japońskim. Fascynująca próba sił warta obserwowania.

Według mnie prawdopodobieństwo globalnego spłaszczenia inflacji (również w Polsce) jest coraz większe. Oczywiście ceteris paribus, bo Rosja może jeszcze sporo namieszać (o tym niżej). Jeśli zaś chodzi o pozytywne informacje, to warto spojrzeć na rynki surowców i towarów. Indeks surowców (CRB) spada od 8 czerwca (w dniu pisania tekstu tracił 10 proc.), od końca maja spada też Indeks BDI (indeks kosztów frachtu) – ten stracił 30 proc. Tanieje ropa, ruda żelaza, stal itp. To oczywiście jest wynik globalnego oczekiwania spowolnienia gospodarczego, które będzie obniżało inflację.

Problemem jest to, że zaczęły się rodzić nowe, geopolityczne zagrożenia – pogróżki Rosji wobec Litwy (za odcięcie tranzytu do Kaliningradu) oraz rosyjskie ćwiczenia z bronią atomową wycelowaną w Estonię. Najpewniej są to klasyczne strachy na Lachy, ale napięcie wzrosło. Świat obawia się, że Rosja będzie musiała odpowiedzieć na ruch Litwy, co może doprowadzić do geopolitycznych zawirowań.

Ten czynnik zaszkodził złotemu, który po dynamicznym wzroście kursów, wymuszonym ucieczką od ryzyka (przecena akcji w USA), przed wypłynięciem problemu Litwy szybko zyskiwał. Słyszę od swoich kolegów same ostrzeżenia, zgodnie z którymi złoty powinien tracić. Według mnie nie ma do tego powodu, jeśli patrzy się na krajowe czynniki. Złoty jest według mnie zbyt słaby.

Przypisywanie słabości „gołębiemu” przesłaniu Adama Glapińskiego, prezesa NBP, jest według mnie nieporozumieniem. Prezes rzeczywiście powiedział, że jesteśmy „bliżej niż dalej” do końca podwyżek stóp, ale po dziewięciu podwyżkach to stwierdzenie nadal by się broniło, nawet jeśli docelowo miałoby być tych podwyżek na przykład 17...

Wróćmy na rynki akcji. Z powodów, które wymieniłem wyżej (można jeszcze dodać lipcowy sezon raportów kwartalnych amerykańskich spółek), prawdopodobieństwo letniej hossy nie zmalało. Kończące czerwiec zwyżki indeksów rodziły nadzieję na taki obrót sytuacji. Po tej zwyżce sytuacja będzie zależała od tego, czy spowolnienie będzie miało cechy „miękkiego lądowania”, czy zamieni się w pełnoskalową recesję, ale tym będziemy zajmowali się może we wrześniu.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie