Rachuby i złudzenia

Publikacja: 21.06.2001 18:27

Każdy inwestor planując swoje przedsięwzięcia dokonuje pewnych założeń dotyczących rozwoju sytuacji. Liczy na przykład na poprawę wyników gospodarczych lub na odbicie kursu od linii wsparcia. Wielu inwestorów kieruje się jednak zupełnie złudnymi rachubami, mającymi bardziej charakter życzeń niż racjonalnych przesłanek. Ci zwykle najwięcej tracą.

To, co działo się w trakcie kilku ostatnich sesji, dość skutecznie rozwiało chyba nadzieje na bardziej radykalną poprawę koniunktury na warszawskim parkiecie. Silne i długotrwałe spadki zwykle deprymują zarówno inwestorów, jak i analityków.

Oczywiście, w takich momentach następuje ostra weryfikacja wcześniejszych ?czynników nadziei?, czyli złudnych rachub, że rzeczywistość potoczy się po naszej myśli. Czasem przyjmuje ona formę ich wyparcia ze świadomości, czyli po prostu zapomnienia o nich, czasem prób wyjaśnienia, dlaczego nie zadziałały, a najczęściej poszukiwania winnych tego, że nie zadziałały. Najrzadziej weryfikacja ta prowadzi do przemyślenia i zrewidowania własnych sądów, wskutek czego po pewnym czasie wraca się do starych złudzeń lub poszukuje nowych.

Jednym z najgroźniejszych złudzeń, jakiemu w ostatnim czasie uległa spora część inwestorów na warszawskim parkiecie, było oczekiwanie na to, że w czerwcu fundusze emerytalne przystąpią do zakupów akcji, by poprawić swoje wyniki. Miało to związek z tym, że w lipcu tego roku po raz pierwszy wyliczona zostanie stopa zwrotu dla funduszy za okres 24 miesięcy ich funkcjonowania. Jest to o tyle ważne, że na tej podstawie określona zostanie tak zwana minimalna wymagana stopa zwrotu. Jeśli któreś z towarzystw nie zdoła jej osiągnąć, będzie zobowiązane z własnych środków dopłacić swoim klientom różnicę. Naturalnie, każde towarzystwo będzie się przed taką ewentualnością bronić. W jaki sposób? Oczywiście, agresywnie dokupując akcje na giełdzie, by poprawić wycenę swoich jednostek. A jeśli tak, to kursy akcji muszą rosnąć! Takie opinie lansowane były wśród inwestorów przez wiele tygodni, również przez część analityków, pod koniec maja zaś zaczęło się niemal odliczanie dni do momentu, gdy OFE-rmy przystąpią do zakupów.

Mało kto jednak zdawał sobie sprawę z mechanizmu wyliczania tej średniej. Warto zaś było zwrócić uwagę ? nawet nie wchodząc w szczegóły, że konieczność dopłaty powstanie dopiero wtedy, gdy towarzystwo osiągnie stopę zwrotu niższą o połowę lub o 4 punkty procentowe od średniej stopy zwrotu osiągniętej przez pozostałe towarzystwa. Tak dużych różnic w efektach działania towarzystw jednak nie było.

Ale kto by zwracał uwagę na takie detale. Ważna była nadzieja, że fundusze zaczną kupować akcje i wreszcie można będzie zarobić. Przecież już raz OFE zrobiły hossę...

Nie dostrzegano również sygnałów o pogarszającej się sytuacji w zakresie przekazywania do funduszy środków z ZUS. Przede wszystkim zaś nie brano pod uwagę wielu innych czynników, takich jak choćby fatalne wyniki większości giełdowych firm i to z grona tych największych, czy też dominacji trendu spadkowego kursów, nie wspominając o kondycji gospodarki.

W połowie czerwca inwestorzy zaczęli chyba zdawać sobie sprawę, że z utęsknionego ?window dressing? po prostu nic nie będzie. Ciekawe, jakie teorie powstaną na okoliczność wyjaśnienia tego ?fenomenu?. Jedna z nich głosi podobno, że to fundusze, które mają przyzwoitą stopę zwrotu, dołują rynek, by pogrążyć te o słabszych wynikach, co ma przyczynić się do przechwycenia klientów od tych ostatnich. Czekamy na następne.

A może jednak OFE podciągną rynek? Przecież czerwiec jeszcze się nie skończył...

Roman Przasnyski

PARKIET

Felietony
Tantiemy – sztuka zarabiania na cudzej kreatywności
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Felietony
Najgorętsza dekada od wojny
Felietony
Ślimacze tempo transpozycji
Felietony
Deregulacja? To nie takie proste
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Felietony
Omnibus – zamrażanie czasu
Felietony
Fundusze mogą rozwiązać dylematy inwestorów