Faksem z Gdańska:Zdarzają się większe nieszczęścia

Publikacja: 27.06.2001 18:55

Miękki budżet i twarda polityka monetarna to nie jest najgorsza kombinacja ? zdarzają się większe nieszczęścia gospodarcze. Ale w konkretnych realiach dzisiejszej Polski jest to dotkliwy i bardzo niefortunny zbieg okoliczności. Uniemożliwia zwalczanie głównej plagi, jaką jest bezrobocie. O ożywieniu giełdy nie wspomnę.

To, co jest dobrą stroną naszej gospodarki ? redukcja groźnego deficytu rachunku obrotów bieżących oraz zbicie inflacji ? nie daje powszechnej satysfakcji. Bardziej cieszy analityków niż zwykłych zjadaczy chleba. Zrównoważenie gospodarki na niskim, stagnacyjnym poziomie nie może być odbierane jako sukces przez przedsiębiorców, przyzwyczajonych do wysokiej koniunktury i konsumentów, przyzwyczajonych do rosnącej siły nabywczej. Bardziej cieszył niezrównoważony wzrost niż zrównoważona stagnacja.

Na razie mamy klincz, słaby rząd i jego życzeniowy budżet z jednej strony, twarda i nieustępliwa Rada Polityki Pieniężnej, z drugiej. Niezależnie od tego, jaka decyzja zapadnie w tym tygodniu, nie ma przesłanek dla podejmowania ryzyka monetarnego, jeśli ujawniło się ryzyko fiskalne. A to oznacza wzrost rzędu 2,5?3% PKB. Za mało, by podjąć walkę z bezrobociem.

Obecny splot budżetowej dziury z wysokimi stopami procentowymi jest podwójnie niekorzystny. Nie sprzyja rozszerzaniu działalności gospodarczej i tworzeniu miejsc pracy. Wiele biznesów zwija się raczej lub redukuje zatrudnienie. W przypadku dużych firm państwowych i sprywatyzowanych jest to druga fala racjonalizacji zatrudnienia, wymuszona przez międzynarodową konkurencję. W przypadku małych i średnich przedsiębiorstw jest to reakcja na brak popytu, wysokie koszty pracy i nieżyciowe przepisy.

Kryzys finansów publicznych zmusi rząd ? ten lub następny ? do zapożyczenia się na rynku, celem sfinansowania rosnącego deficytu. Przez to ściągnie kolejną porcję oszczędności, ze stratą dla prywatnych inwestycji i ożywienia koniunktury. Nie ma szans na wyjście z tego monetarno-fiskalnego klinczu do czasu jesiennych wyborów.

Po wyborach, być może zwycięska lewica zaryzykuje monetarne podgrzewanie koniunktury. Musiałaby najpierw ograniczyć autonomię banku centralnego. Już próbowała, nie udało się, ale może ponowić próbę po zmianie składu parlamentu. Sięgnięcie po tak toporne narzędzie byłoby świadectwem programowej bezradności ? ale ja nie widzę innych, sensownych zapowiedzi po stronie tych, którzy szykują się do władzy.

Mogłoby to podciąć zaufanie inwestorów zagranicznych i przyspieszyć kryzys walutowy. Wtedy historycy polskiej transformacji napiszą: Polska przezwyciężyła w drugiej połowie lat 90. niebezpieczeństwo kryzysu walutowego, ale nie wytrzymała kosztów polityczno-społecznych chłodzenia gospodarki i zafundowała sobie kryzys z kilkuletnim opóźnieniem. Uczy się na własnych błędach, zamiast wyciągać wnioski z błędów swoich sąsiadów.

Janusz Lewandowski

Felietony
Ten rok powinien przynieść spadek rentowności
Felietony
Droga do różnorodności
Felietony
Atrakcyjność inwestycyjna krajów azjatyckich
Felietony
Dlaczego łańcuchy dostaw mogą być zmorą dyrektora finansowego?
Felietony
Obowiązek, moda czy nowy język biznesu?
Felietony
Polska jedną z najbardziej atrakcyjnych